„Dojeżdżamy do Krasnojarska!” – krzyczy kierowca, z którym jechaliśmy całą noc. Słońce jeszcze nie wzeszło, ale jest na tyle jasno, żeby zobaczyć spowite w porannej mgle malownicze doliny. Żegnamy się na obwodnicy miasta i już na piechotę zmierzamy w stronę centrum. Idąc wzdłuż drogi machamy kciukiem i wkrótce zatrzymuje się stara Łada. Jedziemy do centrum Krasnojarska!
namiot
Dzień 12. Autostopem do Nowosybirska
Poranek jak każdego dnia – leniwa pobudka, dobudzanie Saszy, który jeszcze nigdy nie wstał pierwszy, składanie namiotu. Potem śniadanie- dziś serwujemy przedwczorajszy chleb z serkiem topionym i zieloną herbatę (uwielbiam swój nowy palnik!). Na deser „arachidki”, czyli rosyjskie orzeszki ziemne. Plecaki na plecy i w drogę! Dzisiejszy cel – autostopem do Nowosybirska!
Dzień 11. Mam sporo czasu
Będąc jeszcze w Moskwie, w drodze na wylot znalazłem na ziemi zniszczony różaniec. Wziąłem go, naprawiłem i codziennie „używałem”. Brakowało mu jednak krzyżyka i po drodze zastanawiałem się skąd wziąć tę brakującą część. Dzisiejszego poranka, obudziliśmy się umyci, wyspani, z naładowanymi telefonami w pensjonacie. Podczas śniadania, ze zwykłej dziecięcej ciekawości zaglądnąłem do szuflady w nocnej szafce, a tam… krzyżyk. Z pętelką idealnie pasującą do znalezionego różańca. I choć do tej pory martwiłem się, że jadę zbyt wolno, tego poranka stwierdziłem – „Kuba, jesteś w dobrym miejscu, w dobrym czasie”.
Dzień 8,9,10. Autostopem po Rosji
Planując podróż, patrzyłem na mapę Rosji i wydawało mi się, że poza kilkoma większymi miastami nie ma zupełnie nic. Tylko łącząca je droga. Wówczas autostop byłby znacznie prostszy. Okazuje się jednak, że sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana. Poniżej kilka słów o tym, jak jeździ się autostopem po Rosji.
Dzień 7. Irytujący kierowca
Dzień zaczynam w ciemnym (bez okna!) pokoju pensjonatu, w którym się zatrzymaliśmy. Ja, Sasza – autostopowicz, oraz nasz kierowca Vladimir z synem Benią. Ósma rano – kierowca śpi. Dziewiąta – śpi. Dziesiąta – śpi! Wstał po dziesiątej i nieco się tym poddenerwowałem. Nie spodziewałem się jednak, że najgorsze miało dopiero nadejść.
Dzien 1,2,3 – autostopem do Moskwy
Dzień 1. Wreszcie wyjechałem! 22 lipca, Bełchatów. Zarzucam plecak na plecy. Ten dwudziestokilogramowy bagaż będzie wszystkim co mam przez najbliższe dwa miesiące. Idę na wylot, „włączam” standardowy uśmiech autostopowicza i wyciągam kciuk. Czekam cale 15 minut – już nawet zaczynam się nieco denerwować, kiedy wreszcie zatrzymuje się Waleria – urocza, wąsata staruszka.
Moje najdziwniejsze i najpiękniejsze noclegi na dziko
Jak donoszą internetowe źródła, obchodzimy dziś Światowy Dzień Spania w Miejscach Publicznych. Mam w tym całkiem spore doświadczenie, bo podczas niskobudżetowych podróży nie mam w zwyczaju płacić za noclegi. Pozostaje mi wybieranie bardziej niekonwencjonalnych miejsc, niż hostele czy campingi. Moim domem na jedną noc stawały się już dworce i lotniska, naczepy ciężarówek, pustostany, niezliczona ilość krzaków i plaż, a nawet wysepka na rondzie. Czasem po takim noclegu człowiek budzi się bardziej zmęczony, niż był wieczorem. Ale bywa, że widoki ze śpiwora są tak malownicze, że przewyższają pięciogwiazdkowe hotele. Przedstawiam kilka miejsc, w których miałem przyjemność spać.
Bałkany 2013 – Macedonia
Od godziny siedzimy na albańsko-macedońskim przejściu granicznym. Pada, ale mamy dach nad głową. Jest zimno i wietrznie, a do tego skończyło nam się jedzenie. Szczytem marzeń jest ciepła kawa. Wreszcie jeden z kierowców zatrzymuje się, widząc karton z napisem Ohrid – nazwą oddalonej o trzydzieści kilometrów miejscowości. Wsiadamy do ciężarówki , a nasze przygnębienie natychmiast ustępuje miejsca euforii. Po kilkunastu kilometrach, auto zaczyna wydawać dziwne dźwięki, a bezradna mina kierowcy mówi wszystko – „koniec trasy”. Jesteśmy więc w tej samej sytuacji co pół godziny temu… tyle, że bez dachu nad głową. Tak wita nas Macedonia.