Dzień 39. Ostatni dzień w Dubaju

     Wszystko ma swój koniec. Również nasz pobyt w Emiratach. Mimo, że spędziliśmy tu zaledwie kilka dni, kraj ten wywarł na nas duży wpływ. Widząc zupełnie inny świat, inne życie, zaczęliśmy zastanawiać się, czy w niedalekiej przyszłości, nie wrócić tu na nieco dłuższy czas.
 

Ten post został napisany podczas podróży: 

autostopem do dubaju
Kliknij, aby dowiedzieć się więcej
 

ostatni dzień w dubaju

     Bez problemu, na jednego stopa, przejeżdżamy z Abu Dhabi do Dubaju. Tam, udajemy się do Mariny – dzielnicy, w której na sztucznym akwenie, połączonym z morzem, znajduje się przystań. Dookoła zaś, piętrzą się drapacze chmur.

ostatni dzień w dubaju

ostatni dzień w dubaju

     Idziemy wzdłuż brzegu, kiedy nagle podchodzi do nas młody mężczyzna i pyta po Polsku, czy to my przyjechaliśmy stopem do Dubaju. Jesteśmy w szoku! Okazuje się, że na facebookowej grupie dubajskiej Polonii, pojawiły się informacje o nas. Większość tutejszych Polaków kojarzy więc dwóch studentów, którzy przyjechali tu stopem.

     W Marinie spotykamy się z Marcysią, która prowadzi bloga o życia w Dubaju, oraz z jej koleżanką, Asią. Wspólnie nagrywamy materiał, który możecie zobaczyć tutaj:

     Dziewczyny odwożą nas do mieszkania Pawła. Ostatnie chwile w Emiratach spędzamy w wodzie. Dostęp do basenu, jest standardem w tutejszych mieszkaniach.

ostatni dzień w dubaju

     Z pobliskiego sklepu zabieramy karton, na którym piszemy ogromny napis AIRPORT. Musi być duży, bo będziemy z nim łapać na autostradzie. Oczywiście ze złapaniem stopa nie ma problemu, więc jesteśmy na lotnisku sporo przed czasem.

ostatni dzień w dubaju

     Oddajemy bagaż rejestrowany. Okazuje się, że waży 22,4 kilogramy, podczas gdy dopuszczalna waga to 23 kilogramy. Mamy sporo szczęścia!

ostatni dzień w dubaju

     Tak kończy się nasza przygoda z Dubajem. Po zmroku, wchodzimy na pokład różowego samolotu linii Wizz Air. Wznosimy się w powietrze i podziwiamy Dubaj z góry. Widać wysokie, oświetlone budynki, z Burj Khalifą na czele, oraz słynne, sztuczne wyspy, w kształcie palmy.

     Lecimy do Bukaresztu. Bilety do Rumunii były znacznie tańsze niż do Budapesztu. Nie mówiąc już o tych do Polski. A dojechanie stamtąd stopem do Krakowa, to już bułka z masłem.

ostatni dzień w dubaju

     W cztery godziny pokonujemy dystans, który jechaliśmy przez miesiąc. Tyle przygód, niezywkłych historii i fantastycznych ludzi poznanych po drodze. To wszystko nas teraz omija. Ileż tracimy latając samolotami, a nie jeżdżąc lądem. Oszczędzamy co prawda czas, ale tracimy piękne wspomnienia…
 

2 komentarze do “Dzień 39. Ostatni dzień w Dubaju”

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.