O siódmej rano budzi mnie woda w namiocie. Rosa jest bardzo obfita, a namiot kiepsko rozłożony i nieco nakapało mi do środka. Zdejmuję więc tropik i wystawiam wszystko do słońca. Czytam sobie książkę, czekając aż namiot wyschnie. Nagle podchodzi do mnie dwójka zbieraczy śmieci i pokazują żeby się stąd zabierać. Stróże porządku się znaleźli.
Autostopem do Pekinu
Prawie dwumiesięczna podróż dobiegła końca. Wyruszyłem w drugiej połowie lipca 2014. Po trzech dniach osiągnąłem Moskwę, po kolejnych dziesięciu trafiłem nad Bajkał. Stamtąd odbiłem na południe, do Mongolii, w której spędziłem ponad dwa tygodnie. Ostatnim etapem było przejechanie do Pekinu, skąd samolotem wróciłem do Europy. Trzynaście tysięcy kilometrów przebytych autostopem, stu dwudziestu dwóch kierowców. Piętnaście kilo na plecach i wyhodowane trzynaście milimetrów wąsów. A do tego niezliczona ilość przygód!!
Dzień 43. Już prawie w Pekinie
Budzę się, patrzę dookoła i od razu jestem zły – wszystko mam w błocie. Podczas wczorajszego nocnego marszu przez krzaki, nieźle się wysmarowałem. Do podeszw sandałów zaś przykleiła się dwucentymetrowa, błotna warstwa. Ale nie jest źle, bo dziś świeci słońce!
Dzień 42. Deszczowe Chiny
Po dniach niezwykłych i przyjemnych, przyszedł czas na zwykły i nieprzyjemny. Od rana do wieczora przejechałem jedynie dwieście kilometrów, często gubiąc drogę i zmieniając auta. A wszystko to w obrzydliwej mrzawie, która czasem zamieniała się w jeszcze bardziej obrzydliwy deszcz.
Dzień 41. Zostałem nauczycielem
Takich atrakcji w Chinach to się nie spodziewałem. Dziś przeprowadzałem lekcję angielskiego z chińskim dzieckiem, w chińskiej szkole językowej. W dodatku otrzymałem propozycję pracy, za całkiem niezłe pieniądze. Kto wie, może po studiach zamieszkam w Chinach? Ale po kolei…
Dzień 40. Autostopem do Chin
Całą noc śnią mi się kontrole straży granicznej, więzienie i strzelaniny – mocno denerwuję się, że mogę mieć problemy. Rozbiłem namiot kilkadziesiąt metrów od przejścia granicznego, mając wyraźny zakaz od straży granicznej. Wstaję więc o świcie i szybko zbieram mój domek. Pierwsi strażnicy pojawiają się dopiero o siódmej, kiedy ze spakowanym już plecakiem, jem spokojnie śniadanie. Dziś wjadę autostopem do Chin!
Dzień 39. Mongolskie drogi
Całą noc jedziemy starą ciężarówką, przecinając pustynię Gobi. Mimo kiepskiego stanu pojazdu, warunki mam całkiem komfortowe – śpię na tylnym łóżku w kabinie. Nad ranem otwieram oczy, wyglądam przez okno, a nad pustynią właśnie wschodzi czerwone słońce. Dla takich chwil warto jeździć stopem!
Dzień 37,38. Autostop w Mongolii
Mój czas w Mongolii dobiega końca. Czas na podsumowania, refleksje i rady dla tych, którzy zamierzają odwiedzić kraj zielonych gór, koni i jurt. Czy warto? Czy Mongołowie rzeczywiście są tacy gościnni? No i czy autostop w Mongolii faktycznie jest niemożliwy?
Nocleg w jurcie w Mongolii
Rozsuwam zamek namiotu i moim oczom ukazuje się błękitna tafla jeziora Caagam Nuur. Za nim zielone góry, na których pasą się stada jaków, gdzieś w tle wulkan, który utworzył ten piękny rezerwat, a wszędzie, gdzie nie spojrzeć, porozrzucane małe, białe jurty. Zostaję tu na cały dzień!