Nad ranem lądujemy w Azerbejdżanie. Tu spędzę cały dzisiejszy dzień, czekając na samolot do Londynu. Trzynaście godzin! „Co ja będę robił tyle czasu” – martwię się. Na szczęście moja obawy okazują się bezpodstawne. Czas mija szybko i przyjemnie, a to niemal wyłącznie, dzięki darmowemu wi-fi.
Kliknij, aby dowiedzieć się więcej
Gdy jechałem przez Rosję, co chwilę musiałem dodawać kolejne godziny na zegarku. Wtedy dosyć się spieszyłem, więc zmiany czasu nie były mi na rękę. Teraz, gdy mam ten stracony czas odzyskać, dodatkowe godziny znowu nie są mi na rękę! Oznaczają bowiem dłuższe oczekiwanie na lot.
Siadam w terminalu i pierwsze co robię to sprawdzam bezprzewodowy internet. Jest! Jest darmowe wi-fi! Bez żadnych limitów, bez żadnych rejestracji! Nie będzie tak źle!
Faktycznie czas mija mi bardzo szybko. To pogadam z kimś na Skypie, to się zdrzemnę, to napiszę relację, czy wrzucę zdjęcie na fejsa. Tak mija mi cały dzień. Oczywiście najlepiej byłoby wyjść i pozwiedzać Baku, ale do Azerbejdżanu potrzeba wizy. Jestem więc uwięziony w strefie przesiadkowej.
Restauracje w terminalu okazują się być bardzo drogie. Na szczęście, zawczasu to przewidziałem i w chińskim supermarkecie kupiłem nieco jedzenia. Cały dzień żywię się więc ciastkami zbożowymi i sezamkami, popijanymi wodą z kranu.
Muszę przyznać, że lotnisko w Baku jest jednym z najlepszych na jakich byłem. Mnóstwo wygodnych siedzeń, darmowe wi-fi, gniazdka elektryczne przy fotelach, miła obsługa, a to wszystko w naprawdę bardzo gustownym, eleganckim i zarazem nowoczesnym wystroju wnętrza.
Wsiadam do samolotu, który okazuje się być niemal pusty. Mimo przydzielonego miejsca na środku, przesiadam się pod okno, dodatkowo zyskując więcej miejsca na nogi.
Uwielbiam latać samolotem! Nawet fakt, że ostatnio latam dość często, nie jest w stanie osłabić mojego entuzjazmu z podniebnej podróży. Wciąż zadziwia mnie, jak szybko przemieszcza się ta ogromna maszyna. W nocy byłem w Pekinie, w ciągu dnia w Azerbejdżanie, właśnie oglądam z góry Budapeszt, a zaraz będę w Londynie! Teleportacja! Dystans, który pokonywałem prawie dwa miesiące, przelatuję w jeden dzień.
„Welcome to European Union” – wita mnie strażnik przy kontroli granicznej. Jak miło! Londyn, to już prawie jak dom! Przy odbieraniu bagażu nieco się stresuję, bo mój bagaż wciąż nie wyjeżdża. Chinka w Pekinie nakleiła na niego naklejkę tak licho, że bałem się, że odpadnie po drodze. Jest! Pojawił się! Uff!
Kupuję bilet na metro. Kosztuje on tyle samo, co trzydzieści biletów w Pekinie. Jadę do Asi – koleżanki, która zaoferowała mi nocleg na czas mojego pobytu w Londynie. Bo tak jak pisałem, moja podróż jeszcze się nie kończy. Z Londynu nie jadę do domu – jadę na tydzień w miejsce piękne i niezwykłe. Miejsce, które od dawna chciałem odwiedzić.
Nas również czeka długi pobyt na lotnisku w Londynie. To będzie nasza pierwsza noc na terminalu, więc mamy nadzieję, że jakoś ten czas zleci 🙂
Zakochałem się w zdjęciu trzecim od dołu. Jak tu nie kochać latania?
Na ktorym lotnisku dokladnie? Heathrow?
Stansted 🙂
A to jedzenie w samolocie to w cenie? czy kupiłeś :)?
Za skapy jestem zeby kupic 😉 w cenie 😉
To wypas! ślinka cieknie :). Jeszcze jedno. Ciekawi mnie, czy miałeś okazje jeść w Polsce chińskie jedzenie np. w restauracjach, knajpach (boś skąpy;D)? – zastanawiam się, czy to co nam serwują to tylko pseudo chińszczyzna…
Też o to jedzenie chciałam spytać 😉
Makaron z sosem poznaję, nad nim chyba jakieś zielone ciastko. Masło i sok (pomidorowy?) też. Ale co to jest po lewej stronie? I czy ta kanapka jest w zestawie, czy to Twoja?
Lotnisko rzeczywiście pięknie się prezentuje.
A zdjęcie zachodu słońca w sam raz na tapetę!
Tak, sok pomidorowy. Kanapka z zestawu, a po lewej 'salatka’ z fasoli i kukirydzy, a ponizej sery i wedlinki 😉
Kuba a może byś wzią udział i w przyszłorocznych marcowych Kolosach w Gdyni i przedstawił tam tą swoją podróż do Chin? Dla takiego podróżnika jak ty dotarcie z południa na północ Polski to tyle co nic.
Na Kolosy to się trzeba jeszcze dostać 😉 Nie chodzi o samo dotarcie do Gdyni 😉
super, podziwiam i gratuluję odwagi:) Rewelacyjne zdj jakiego aparatu używasz?
Do tej pory używałem Canona 500d i Sigmy 18-50 f2.8 i nim robionych jest większość zdjęć na tym blogu. W tę podróż jednak, po utopieniu Canona, wziąłem pożyczonego Nikona d50 z kitowym obiektywem 😉