W Iranie, stop funkcjonował tak dobrze, że używaliśmy go nawet w miastach. Rozpieszczeni łatwością takiego przemieszczania się, próbujemy jeździć autostopem również w centrum Dubaju. Nie do końca wierzymy, że plan się powiedzie. A jednak! Z samego rana, bez problemu, udaje nam się przejechać Dubaj niskobudżetowo – na trzy stopy.
Dojeżdżamy do mieszkania Asi i Mateusza – stuartów z Emirates, których poznaliśmy wczoraj. Zaprosili nas na śniadanie, podczas którego sporo rozmawiamy o pracy w liniach lotniczych. Nawet nieco nakręcamy się na spróbowanie swoich sił podczas naboru. Kto by nie chciał latać po całym świecie i jeszcze dostawać za to pieniądze!
Nasi nowi znajomi zabierają nas do Deiry – starej dzielnicy Dubaju. Miasto to, było niegdyś małą rybacką wioską. Po odkryciu ropy wszystko się zmieniło. Nowoczesne budynki przyćmiły historię, po której nie ma już prawie śladu. Poza tą malutką dzielnicą. Tu wciąż stoją niskie, kamienne budynki, a po tutejszej rzece pływają klimatyczne, drewniane łódki.
Na tutejszym bazarze zamierzamy kupić pocztówki, które wyślemy uczestnikom akcji Pocztówka z Podróży.
– Potrzebuję dwieście pięćdziesiąt pocztówek – mówię sprzedawcom na kolejnych straganach. – ile rabatu dostanę?
Wybieramy najkorzystniejszą ofertę. Przy takiej ilości, łatwo wynegocjować dobrą cenę.
Cały dzień spacerujemy po zabytkowej dzielnicy.
Wieczorem zaś, znów udajemy się do hali sportowej na mecz siatkówki. Tym razem gra drużyna trenera, którego poznaliśmy wczoraj. Trzymamy więc mocno kciuki i kibicujemy. Na szczęście „nasi” wygrywają!