Właściwie nikt nie jeździ stopem w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Widok autostopowicza na poboczu jest bardzo niepopularny i kierowcy są zawsze zaskoczeni gdy nas widzą. Ponadto, niemal każdy z nich twierdzi, że autostop tu jest niemożliwy i gdyby nie on, stalibyśmy tu do śmierci. W rzeczywistości, autostop w Emiratach funkcjonuje dużo lepiej niż w Europie.
Jest taka autostopowa strategia, żeby łapać w najgorszym możliwym miejscu. Na zakręcie, na górce, czy w tam gdzie nie da się zatrzymać auta. Wówczas kierowca, wiedząc, że autostopowicz skazany jest na porażkę, zabiera go. Nie może bowiem usprawiedliwić samego siebie, że na pewno zaraz zatrzyma mu się ktoś kto jedzie dalej, albo kto ma więcej miejsca w aucie.
Autostop w Emiratach działa właśnie na tej zasadzie. Wszyscy zdają sobie sprawę, że stop tu nie funkcjonuje, więc każdy kierowca uważa się za ostatnią deskę ratunku dla autostopowicza. I się zatrzymuje. W praktyce, złapanie stopa pod sam hotel Burj al Arab, zajmuje nam kilka minut.
Ów hotel, jest niekwestionowanym symbolem miasta. To tutaj robimy więc pamiątkowe zdjęcia.
Upał jest nieznośny. Stojąc chwilę na słońcu, jesteśmy całkowicie mokrzy od potu. Wskakujemy więc do morza.
Mogłoby się wydawać, że wejście do wody daje ulgę w upalny dzień. Nic bardziej mylnego. W lecie, w Dubaju woda jest tak gorąca, że pływanie nie daje żadnej przyjemności. Wychodzimy więc dość szybko i po parzącym piasku idziemy pod plażowy prysznic. Tutaj też nie zaznajemy żadnej ulgi. Woda jest jeszcze cieplejsza niż w Zatoce. Jedyną ulgą jest wejście do klimatyzowanego pomieszczenia.
Idziemy więc na ulicę i łapiemy stopa, po raz kolejny w mieście. Kawałek podwozi nas Hindus, kawałek dziewczyna z Uzbiekistaniu. W ten sposób, stopem, dojechaliśmy przez całe miasto pod największe centrum handlowe na świecie – Dubai Mall.
Wewnątrz nie ma stoku narciarskiego. Jest za to, ogomne akwarium. To jest Dubaj. Tu wszystko musi zaskakiwać.
Nad Duabi Mall góruje najwyższy budynek na świecie – Burj Khalifa. Stojąc u jego stóp, nie dostrzegamy jednak tej wysokości. Znacznie lepiej prezentuje się z większej odległości, kiedy można porównać go z okolicznymi budynkami.
Wieczorami organizowany jest tu pokaz fontann. Prawdę mówiąc, widziałem już kilka tego typu atrakcji i jeszcze nigdy mnie nie zachwyciły. Do dziś. Spektakl wody, światła i dźwięku, prezentowany przez tutejsze fontanny, to prawdziwe dzieło sztuki!
Jesteśmy pod Burj Khalifą, w środku Dubaju. Do mieszkania Pawła, gdzie śpimy, mamy około pięćdziesięciu kilometrów. Jest ciemno, a my nawet nie wiemy jak nazywa się miejsce, na które mamy się kierować. Mamy tylko mapkę z zaznaczonym miejscem. Z położenia gwiazd (!), określamy gdzie jest linia brzegowa i wyznaczamy przybliżony kierunek, w którym mamy zmierzać. Znajdujemy drogę prowadzącą mniej więcej, w naszą stronę i… łapiemy stopa.
Jak teraz sobie o tym pomyślę, to sam nie mogę w to uwierzyć. Absurd! Ale wtedy, nie wydawało nam się to dziwne. Byliśmy pewni, że taki autostop się uda.
Po chwili zatrzymuje się luksusowe auto. Mówimy kierowcy, że chcemy się dostać na obwodnicę.
– Ale gdzie konkretnie jedziecie? – pyta.
– Do obwodnicy. Tam będziemy łapać stopa dalej.
– Ale gdzie dokładnie? – pokazujemy więc punkt na mapie – autostopem się tu nie da jeździć. Mam trochę czasu -podwiozę was.
W ten sposób dojeżdżamy stopem spod Burj Khalify, pod samo mieszkanie Pawła. Tak działa autostop w Emiratach.
Nie wiem 😉 Nam nic nie zrobili, chociaż policja nie raz nas mijała. Więc nawet jeśli takie prawo jest to go raczej nie respektują 😉