Islandia niskobudżetowo

Islandia niskobudżetowo – za pięćset złotych

     Niezwykle ciężko przyszło mi napisanie tej relacji. Siadałem do niej kilkanaście razy, próbując opisać jak najwierniej piękno Islandii. Starałem się oddać jej wyjątkowość, jej niezwykły klimat, zachwycające krajobrazy. Za każdym razem, po nieudolnych próbach przelania wspomnień na papier (a właściwie na monitor), rezygnowałem. Powtarzało się to wiele razy, aż wreszcie uznałem, że mi się nie uda. Islandia jest zbyt niezwykła, żeby ją opisać. Islandię trzeba zobaczyć!

Czytaj dalej…

Dzień 48,49,50. Gdzie te miliony rowerów?

     Pekin – połączenie tradycji i nowoczesności. Jedna z największych metropolii świata i obowiązkowy punkt turysty podróżującego po Chinach. Nie jest tajemnicą, że nie przepadam za miastami. Pekin nie jest wyjątkiem – Pekin mnie zawiódł! Spodziewałem się wąskich uliczek, w których można by się zgubić, pełnych rowerów i riksz. Zastałem natomiast nowoczesne, głośne i brudne ulice, przepełnione chińskimi turystami.
 

Czytaj dalej…

Dzień 47. Autostop w Chinach

     Szósta rano. Budzi mnie szarpanie namiotem i jakieś chińskie krzyki. Rozsuwam zamek, wystawiam głowę, a tam dziadek z psem. Minę ma taką jakby miał dostać zawału. Nawet na ulicy wszyscy patrzą na mnie jak na największego dziwoląga. Kiedy więc moja egzotyczna głowa, wystaje z jakiejś bliżej nieokreślonej bryły rozłożonej w krzakach, to ten ma prawo być w szoku. Gdy dochodzi do siebie, wycofuje się przepraszająco i spaceruje dalej. Ja jednak jestem już na tyle rozbudzony, że ruszam w drogę. Dziś, po raz ostatni łapę autostop w Chinach.
 

Czytaj dalej…

Dzień 13. Nowosybirsk

     Pobudka inna niż wszystkie – budzi mnie pies liżąc mnie po twarzy. Nasi couchsurfingowi gospodarze mają bowiem czworonoga – Mike’a. Szybka kawa z rana i idziemy zwiedzać Nowosybirsk, który okaże się nieciekawą, socrealistyczną wizytówką związku radzieckiego.
 

Czytaj dalej…

Dzień 12. Autostopem do Nowosybirska

     Poranek jak każdego dnia – leniwa pobudka, dobudzanie Saszy, który jeszcze nigdy nie wstał pierwszy, składanie namiotu. Potem śniadanie- dziś serwujemy przedwczorajszy chleb z serkiem topionym i zieloną herbatę (uwielbiam swój nowy palnik!). Na deser „arachidki”, czyli rosyjskie orzeszki ziemne. Plecaki na plecy i w drogę! Dzisiejszy cel – autostopem do Nowosybirska!
 

Czytaj dalej…

Dzien 4, 5 – Moskwa da sie lubic

     Dzień 4. Dzień zaczynam na przedmieściach Moskwy, gdzie spędziłem noc w mieszkaniu dziadka Saszy (szczegóły w poprzednim wpisie). Początkowo chce jechać do centrum pociągiem podmiejskim, ale w kasie nie można płacić karta, a ja wciąż nie mam rubli. „Jadę stopem!” – zapada decyzja. Ale nawet nie wiem, w którą strunę, bo drogowskazów brak. „Słońce jest na wschodzie, ja jestem po wschodniej stronie miasta” – myślę sobie i już wiem, w którą stronę jechać! Po 3 minutach zatrzymuje się auto.
 

Czytaj dalej…

Alpejski weekend – Szwajcaria

     Tanie bilety do Bazylei pojawiły się dokładnie w środku okresu mojej najintensywniejszej nauki do egzaminu inżynierskiego. Tak bardzo tęskniłem wtedy za podróżami! Tak bardzo pragnąłem wydostać się spod sterty książek, notatek i kserówek! Mój struty fizycznymi wzorami umysł, tak bardzo pragnął nasycić swój humanistyczny pierwiastek malowniczym widokiem i pasjonującą rozmową z nieznajomym. Mój struty kawą i zmęczony organizm tak bardzo marzył o wiosennej przyrodzie i powiewie podróżniczej wolności. Decyzja zapadła momentalnie – kupiliśmy bilety dla czterech osób – a ja zamiast się uczyć, zacząłem planować kolejną podróż…
  

Czytaj dalej…