Co jest takiego w Izraelu, że poleciałem tam po raz czwarty? Jest ciepły, egzotyczny i można tam tanio dolecieć. Co prawda na miejscu już tak tanio nie jest, ale i tak udało nam się zmieścić ze wszystkim w… 250 złotych.
Lot do Izraela
Wiedzieliście, że rząd izraelski dopłaca Ryanairowi za przywożenie turystów? A za korzystanie z lotniska w Ovdzie, linia w ogóle nie płaci? W ten sposób Izrael chce rozwinąć turystykę. To dlatego bilety do Eilatu od dwóch lat można kupić nawet za kilkadziesiąt złotych.
Nam udało się polecieć za 112 złotych w dwie strony. Co prawda, przez nieuczciwe zagrywki Ryanaira (szerzej opisuję to tutaj) musieliśmy dopłacić jeszcze 48 zł na głowę, ale i tak wyszło tanio.
Dość o pieniądzach! Wreszcie lądujemy na lotnisku w Ovdzie! Kilka godzin temu żegnaliśmy się z mroźnym Krakowem, żeby teraz ściągać z siebie wszystkie ciepłe ubrania. Wiosna!
Lotnisko Eilat Ovda
Oczywiście pierwsze co nas czeka to kontrola lotniskowa, która w Izraelu jest wyjątkowo skrupulatna. W dodatku, w paszporcie mam wizę irańską, co oczywiście wydłuży kontrolę. Przechodziłem to już dwa lata temu. Tym razem również zostaję zaproszony na przesłuchanie. Co ciekawe, prowadzi je ta sama, sympatyczna pani co dwa lata temu.
– Mam nadzieję, że potrwa to krócej niż ostatnio – mówi, zdradzając że też mnie pamięta. Poprzednio musiałem czekać prawie dwie godziny.
Tym razem na szczęście udaje się załatwić wszystko szybciej i „już” po godzinie od lądowania opuszczamy lotnisko. Celniczka żartuje sobie, że następnym razem jak ich odwiedzę, to postara się pobić rekord i załatwić przesłuchanie jeszcze szybciej. Zobaczymy.
Więcej informacji na temat kontroli lotniskowych w Izraelu znajdziesz tutaj.
Idziemy w stronę głównej drogi (taka z niej główna droga, że przejeżdża jedno auto na 10 minut). Ale zanim zdążymy tam dojść, zatrzymuje się nam pracownik lotniska.
– Chcecie jechać do Eilatu? – pyta. Autostop sam się złapał. Godzinę później wysiadamy w centrum miasta.
Eilat
Sam Eilat jest typowym kurortem – morze, sklepy, deptaki, restauracje. No i słońce i plaża przede wszystkim. Czyli dokładnie to co przyciąga niezliczoną liczbę urlopowiczów, szukających wypoczynku. Nas zupełnie nie interesuje leżenie na plaży. Znacznie lepiej wypoczywamy wspinając się na jakąś górę lub męcząc się w inny sposób. Nie po to w pracy siedzę na dup*e osiem godzin dziennie, żeby na urlopie nadal siedzieć. Albo co gorsza, leżeć. My mamy już konkretny plan na aktywne cztery dni.
Nocleg w daktylowym sadzie
Jeszcze tego samego dnia łapiemy stopa, żeby dojechać do pustynnego parku Timna. W międzyczasie robi się ciemno, więc rozbijamy namiot. Gdzie? W daktylowym sadzie, czyli ogromnej plantacji palm daktylowych.
Mimo, że Park Timna – nasz dzisiejszy cel – znajduje się zaledwie trzy kilometry dalej, łapiemy stopa. Zatrzymuje się sympatyczne małżeństwo. Coś mi mówi, że to Polacy, więc na sam początek pytam:
– Where you come form?
– From Poland – odpowiadają
– No my też!
Można by powiedzieć: „co za przypadek!”. Ale nie tym razem. Na południu Izraela jest mnóóóstwo Polaków. Czasem mamy wrażenie, że więcej niż Izraelczyków. Ale policzmy to:
Kącik matematyczny
- Ryanair lata do Eilatu z Gdańska, Krakowa, Poznania i Warszawy. Z każdego z tych miast loty odbywają się dwa razy w tygodniu. Boeing 737, w zależności od wersji, mieści średnio 140 pasażerów. Zakładając, że tylko połowa samolotu to Polacy okazuje się, że raz na tydzień przylatuje tu około 560 Polaków.
- Ale to nie wszystko – linia Wizzair również lata do Eilatu. Loty z dwóch polskich miast, dwa razy w tygodniu dają kolejne 280 osób.
- Okazuje się więc, że każdego tygodnia do Eilatu przylatuje około 840 Polaków. A do tego jeszcze trzeba doliczyć Polaków latających do Tel Awiwu, z których część przyjedzie na południe kraju. Licząc według powyższego schematu – 980 osób ląduje w Tel Awiwie tygodniowo. I to tylko biorąc pod uwagę Ryanaira i Wizzaira, a pomijając LOT i inne linie.
- Można więc spokojnie założyć 1000 Polaków przybywających tygodniowo do południowego Izraela. Nic więc dziwnego, że na każdym kroku słychać tu język Polski.
Polecam jeden z najbardziej popularnych wpisów na tym blogu: Czy Izrael jest bezpieczny? – 5 powodów aby go odwiedzić
Timna Park
Następne dwa dni wędrujemy po pustynnych terenach Parku Timna. Krajobrazy przypominają te z kanionu Kolorado (choć nigdy tam nie byłem, więc co ja mogę wiedzieć). Teren ten mógłby z powodzeniem stanowić plan zdjęciowy dla jakiegoś westernu.
Szerzej piękny Park Timna omawiam w tym wpisie: Park Timna – trekking po pustyni w Izraelu
Powrót do cywilizacji
Po dwóch dniach pustynnego trekkingu wracamy do miasta. Pod Eilatem znajduje się bowiem rafa koralowa, a tuż obok niej, bezpłatne pole namiotowe na plaży. Późnym wieczorem rozbijamy namiot (obok innych Polaków).
Pole namiotowe to po prostu część plaży, na której legalne jest rozbijanie się namiotem. Są tam umywalki z bieżącą wodą, prysznice, a także ogólnodostępna toaleta w pobliskim barze (na noc jest zamykana). Miejsce to znajduje się za Eilatem w stronę przejścia granicznego z Egiptem. Dokładna mapa znajduje się tutaj.
Tuż przy plaży znajduje się natomiast piękna rafa koralowa. Po drugiej stronie ulicy mieści się centrum nurkowe, w którym za 25 złotych można wypożyczyć podstawowy zestaw do nurkowania – maskę z fajką.
Spanie w namiocie jest super i gorąco ci polecam taką formę noclegów. Jeśli jednak szukasz czegoś bardziej tradycyjnego, na pewno znajdziesz to tutaj:
Czerwony Kanion
Ostatni pełny dzień tej podróży przeznaczamy na Red Canyon. Znajduje się on na trasie Eilat-Ovda, jakieś 20 kilometrów od miasta.
Noc spędzamy na pustyni przy lotnisku Ovda. W nocy straszą nas pustynne wilki ale o tym napiszę przy okazji innego wpisu. Niebawem pojawi się na blogu.
A na koniec stara dobra…
TABELA Z PORTFELA, czyli podsumowanie kosztów wyjazdu na osobę
1. TRANSPORT
- Bilet lotniczy – 112 zł w dwie strony (+48 zł haraczu Ryanaira za bagaż – szczegóły tutaj). Tak niskie ceny biletów lotniczych do Izraela to obecnie nie wyjątek, ale reguła (przynajmniej w sezonie zimowym). Zarówno Ryanair jak i Wizzair sprzedaje bardzo tanie bilety.
- Transport w Izraelu – wyłącznie autostop i pieszo. Transport publiczny w Izraelu jest droższy niż w Polsce, jednak jak na izraelskie ceny – dość tani. Bilet autobusowy na trasie Eilat – lotnisko Ovda (60 km) to koszt 8$ (o tu) lub 22 zł (o tu). Spotkany taksówkarz proponował nam dojazd z Eilatu do Ovdy za 160 złotych.
2. NOCLEGI
- Wszystkie cztery noce podczas wyjazdu spaliśmy w namiocie. Zazwyczaj rozbijaliśmy się na dziko, natomiast raz spaliśmy na bezpłatnym polu namiotowym na plaży pod Eilatem. Znajduje się ono przy granicy z Egiptem (mapa). Dostępne są krany z bieżącą wodą, prysznice przy plaży oraz toaleta w pobliskim barze (zamykana na noc).
3. JEDZENIE I PICIE
- Większość jedzenia przywieźliśmy z Polski – kabanosy, konserwy i czekolady po raz kolejny świetnie się sprawdziły. Zakupy w Biedronce wyniosły nas po 48 zł na głowę. Ceny w Izraelu są dość wysokie. Za chleb trzeba zapłacić około 10 zł. Pozostałe artykuły są proporcjonalnie droższe.
- Dwa razy poszliśmy na kawę do Maka. Nie była najlepsza, ale też nie za droga jak na Izrael – 5 zł.
- Raz skusiliśmy się na miejscowy przysmak – hummus z falafelami, którym najedliśmy się oboje do syta. Razem z kawą wyniosło nas to 25 zł na głowę.
- Wodę pobieraliśmy z częstych w Izraelu publicznych kraników z pitną wodą.
- Na lotnisku, w sklepie bezcłowym kupiliśmy pół litra malinówki. Koszt – 16 zł.
4. INNE
- –
Okazuje się, że zrobiliśmy bardzo podobną podróż. Też był Red Canyon i Timna Park. Widzę też taki sam sposób na zabezpieczanie namiotu przed pustynnym wiatrem 😀
Też byłam niedawno w Timna Park i Czerwonym Kanionie a dokładnie 9-12 marca br. Choć jestem z Gdańska to opłacało mi się dojechać do Poznania i razem z dojazdem koszt wyniósł mnie około 150 zł. Na miejscu nie wydałam ani szekli a nawet jedną znalazła. Nie dlatego, że poskąpiłam ale nie miałam po prostu gdzie wydawać będąc na pustyni. W Izraelu byłam drugi raz i na tym się chyba nie skończy wspaniały kraj, przyjaźni, pomocni ludzie.
Z lotniska też wyszłam dopiero po godzinie ale na dzień dobry każda osoba przylatująca otrzymywała reklamówkę z mapami i ulotkami o Izraelu oraz krem do rąk. Pan, który je rozdawał tylko pytał się o język. Pośród 5 czy 6 był też polski.
Z kolei bardzo źle wspominam wylot bardzo długo czekaliśmy. Najpierw przyszło zdenerwowanie, potem złość aż wreszcie z tej niemocy człowieka bierze głupawka i żartowaliśmy, że samolot odleci bez nas. W sumie trwało to prawie 3 godziny a po kontroli bezpieczeństwa biegiem do samolotu. 4 late temu odlatując z lotniska w Tel Aviv, które jest z 20 razy większe od tego w Ovda kontrola bezpieczeństwa trwał coś koło 30 minut.
Niestety dofinansowanie Rządu Izraelskiego do lotów się skończyło wraz z końcem marca więc i loty Ryanaira do Ovdy też. Może powrócą ale już nie w tak niskich cenach.
O kurcze, też by się chciało! 🙂
Czesc Kuba! Moglbys powiedziec, jak dostaliscie sie do Red Canyon? Za dwa miesiace rozpoczynam przejscie Izraelskiego Szlaku Narodowego i fajnie by bylo przy okazji zobaczyc inne ciekawe miejsca w okolicach 🙂
FANTASTYCZNE INFO DLA MŁODYCH POLAKÓW MAJĄCYCH „DRANG” NA ZWIEDZANIE. sAM BYŁEM W IZRAELU JUŻ PARĘ RAZY, ALE NA NAMIOT JUŻ NIESTETY JESTEM ZA STARY. ZAZDROSZCZĘ NOWEMU POKOLENIU POLAKÓW MOŻLIWOŚCI I CIESZĘ SIĘ ŻE Z TEGO DUŻA GRUPA – CO WIDAĆ W IZRAELU/EGIPCIE/ JORDANII