Już po kilku kilometrach doceniamy jakość współczesnych sprzętów. Niewygodne futerały obijają się o nogi, a plecaki bez pasów biodrowych gniotą ramiona. Nie dajemy jednak za wygraną. Styl jest ważniejszy od wygody.
Po morderczym podejściu dochodzimy na szczyt Lackowej. Robimy pamiątkowe zdjęcia i idziemy dalej. Część grupy wyrywa naprzód. My zostajemy w tyle śpiewając piosenki z czasów komuny i robiąc sobie stylowe zdjęcia. Z każdą klatką moja stara Praktica wydaje zapomniany dźwięk migawki, który dla fotografa jest jak muzyka. Leniwie snując się po lesie, staramy się wczuć w klimat dawnych lat.
Po drodze, zatrzymujemy się na kawę i ciastko w starej chacie niedaleko szlaku. Przy stojących w wysokiej trawie stolikach zachwycamy się krajobrazem Beskidu Niskiego. Okazuje się, że gospodarze dopiero od dwóch tygodni goszczą tu turystów. To sprawia, że miesce jest bardzo swojskie i nie kojarzy się z masową turystyką. Doskonale wpasowuje się to w klimat naszej wędrówki.
Cały dzień pogoda dopisuje idealnie. Świeci słońce, ale delikatny chłód przynosi ulgę rozgrzanym mięśniom. Pod koniec wycieczki spada kilka kropel deszczu. Wszystko po to, abyśmy mogli pokazać się również w stylowych pałatkach przeciwdeszczowych, rodem z PRLu.
Dzień kończymy na integracji przy piwie i grze Tabu. Zajadając się bigosem, dochodzimy do wniosku, że to nie jest ostatnia tego typu wycieczka. Przenoszenie w przeszłość jest niesamowicie wciągające.
Mega klimat 🙂 Wybieram się kręcić film o Beskidzie Niskim. Szkoda, że nie na Lackową ale raczej Małastowską, szukam podobnych miejscówek
Też fajnie! Uwielbiam tamtejsze schronisko 😉
Co to za film?
Cudownie wyglądacie! 🙂