W moim życiu ostatnio zaszło wiele poważnych, pozytywnych zmian. Domki na wodzie HT Houseboats były miejscem zajścia najważniejszej z nich. I muszę Wam to wszystko opowiedzieć…
Otóż jakiś czas temu, zostałem zaproszony do miejsca, o wiele wyjaśniającej nazwie HT Houseboats. Jak łatwo się domyślić, są to domki na wodzie. Coś w stylu domków w rajskich zatokach na egzotycznych wyspach. Tyle, ze zamiast egzotycznych wysp mamy Mielno, a zamiast rajskich zatok, mamy równie rajskie jezioro Jamno. I nie mówię tego ironicznie. To miejsce naprawdę mnie urzekło!
Z zaproszenia skorzystałem, spakowałem plecak, wziąłem swoją dziewczynę Beatę i pojechaliśmy pociągiem do Koszalina, skąd złapaliśmy stopa (a jakże!) do Mielna.
Tak zaczęły się trzy piękne dni błogiego odpoczynku. Ale ja już wiedziałem, że tutaj wydarzy się coś znacznie ważniejszego niż tylko słodkie lenistwo…
HT Houseboats
O samym HT Houseboats napiszę niewiele. Pokażę za to zdjęcia, które zobrazują Wam jak piękne i spokojne jest to miejsce.
Wieczorem przyniesiono nam butelkę wina, rano natomiast pod drzwiami znaleźliśmy wielki kosz. Jak się okazało, ze śniadaniem.
Leżenie cały dzień?
– Ale zaraz, Kuba! Przecież ty wolisz aktywny wypoczynek, a nie leżenie do góry brzuchem! – możecie powiedzieć. I będziecie mieli rację! Jestem pewien, że domki HT Houseboats spodobają się tym, którzy lubią po prostu nic nie robić a odpoczynek utożsamiają z leżeniem.
Ja natomiast uwielbiam aktywny wypoczynek, a bezczynne leżenie męczy mnie bardziej niż górska wędrówka. Dlatego nieco bałem się, że w domkach na wodzie będę się po prostu nudził. Ale nic bardziej mylnego. Znaleźliśmy tu sporo możliwości aktywnego spędzania czasu.
Ale co z tymi zmianami?
Po południu, wraz z Beatą wzięliśmy tandem i pojechaliśmy na wycieczkę. Wycieczkę Geocachingową, którego wielkimi fanami jesteśmy od jakiegoś czasu (co to takiego?). Znaleźliśmy keszową trasę dookoła jeziora Jamno i pojechaliśmy szukać skrytek.
„To tutaj”- pomyślałem przy jednej ze skrzynek. „Co?” – zapytacie. Otóż miałem dla Beaty specjalnego „kesza”. Ale po kolei.
Znaleźliśmy kesza o nazwie WJJ#6 – Wokół jeziora Jamno. Jak to często bywa, w skrytach znajdują się drobne przedmioty. Zupełny przypadek chciał, że akurat w tym, znajdowały się nieco kiczowate ślubne misie.
Wtedy postanowiłem dać Beacie kesza, którego dla niej przygotowałem. Kesza, w którym znajdował się pierścionek zaręczynowy 🙂
To sprawiło, że domki HT Houseboats już zawsze będą nam się dobrze kojarzyć i pewnie jeszcze tam wrócimy. Co i Wam polecam 😉
Więcej info znajdziecie na stronie domków.
Moje gratulacje! ♥
Dzięki! 😉
Gratulacje!:)
Super 🙂 Zaręczyny w magicznym miejscu!
Gratulacje! 🙂