Ostatnio strasznie się wkręciłem w geocaching – grę terenową polegającą na szukaniu skrytek przy pomocy urządzeń GPS. Większość osób o nim słyszało, ale mało kto próbował się w to bawić. Jedni, z pasją w oku porównują go do szukania skarbów a inni wyśmiewają.
Jeszcze niedawno sam należałem do tej drugiej grupy. Bo niby dlaczego mam poświęcać swój cenny czas na szukanie czegoś, co ktoś gdzieś schował. Kilka miesięcy temu spróbowałem znaleźć pierwszego kesza. I wkręciłem się do tego stopnia, że geocaching stał się moją nową pasją!
Skąd ta zmiana?
Kiedy jeszcze uważałem geocaching za coś niewartego uwagi, miałem przekonanie, że skrytki są umieszczane w zupełnie przypadkowych miejscach (jak, nie przymierzając, pokemony). I to był najważniejszy powód, dla którego nie chciało mi się w to angażować. Wszystko zmieniło się kiedy dotarło do mnie, że to nieprawda! Okazało się, że miejsca ukrycia skrytek są bardzo ważne. Ba! Nawet ważniejsze niż same skrytki!
Kesze są poukrywane w miejscach interesujących. Samo ich szukanie jest jedynie pretekstem do odwiedzenia tychże miejsc. Każda skrytka ma swoją podstronę na stronie www.geocaching.com. Tam znajdują się współrzędne jej ukrycia, wskazówki pomagające w poszukiwaniu oraz wpis na temat danego miejsca. Cała zabawa zmieniła się dla mnie z bezsensownego szukania ukrytych pudełek, w świetny turystyczno-krajoznawczy sposób spędzania wolnego czasu.
Moim pierwszym geocachingowym odkryciem był Plac Niepodległości w Krakowie. Poszukiwania przyniosły nie tylko znalezienie pierwszej w życiu skrytki, ale również wiedzę na temat bogatej historii tego miejsca. Potem zacząłem szukać kolejnych keszy, dzięki czemu na nowo odkryłem Kraków. Ilość ciekawostek jakie poznałem dzięki tej zabawie jest ogromna! Było to w czerwcu 2016 roku. Teraz, trzy miesiące później, mam znalezionych już ponad sto skrytek i wciąż nie mam dość!
Wkrótce teren moich poszukiwań rozszerzył się o okolice Krakowa. W weekendy jeździłem na spacery po podkrakowskich dolinkach, w których zrobione są geocachingowe trasy. Kesze są na nich tak rozmieszczone, że zbierając je po kolei, obejdziemy najciekawsze miejsca w okolicy. Przykładem takiej trasy jest urocza Dolina Grzybowska.
Po co?
Wiele osób sądzi, że głównym celem zabawy w geocaching jest zabranie jakiegoś przedmiotu ze skrytki (według zasady, że należy wrzucić coś w zamian). W rzeczywistości kesze często są tak małe, że mieści się w nich jedynie notes (tzw. logbook), w który wpisują się znalazcy. Istotą każdej skrytki jest natomiast przekazanie jakiejś wiedzy. Zazwyczaj związana jest ona z miejscem ukrycia kesza, ale nie zawsze. Jedna z nich dała mi możliwość przypomnienia sobie Pana Tadeusza. Aby dojść do współrzędnych, trzeba było bowiem odpowiedzieć na szereg pytań dotyczących naszego dzieła narodowego. Innym razem, rozwiązując jedną z zagadek zapoznałem się z podstawami języka Brailla. Dlaczego? Otóż współrzędne były zaszyfrowane właśnie w ten sposób. Geocaching daje więc sporo wiedzy ogólnej.
Kolejną kwestią jest maskowanie, czyli sposób ukrycia kesza. Najlepsze maskowanie to takie, które nie jest frustrująco trudne do odkrycia przez geokeszera, ale przy tym jak najtrudniejsze do znalezienia przez przypadkowych ludzi. Oto kilka przykładów najciekawszych maskowań jakie udało mi się znaleźć.
Geocaching – nowy sposób na turystykę
Dzięki geocachingowi odkryłem mnóstwo niezwykłych miejsc. Pewnego razu postanowiłem zebrać kilka keszy w drodze z pracy do domu. Sprawdziłem okoliczne skrytki i w trzy godziny odwiedziłem takie piękne miejsca…
Kiedy byłem w Moskwie, również szukałem keszy.
Kilka dni później, na Kamczatce znów szukałem keszy.
Innym razem, pod Krakowem, jeden z keszy wskazał mi takiego pięknego amonita.
Na polskich Rysach również udało mi się znaleźć kesza.
W swoim rodzinnym mieście – Stalowej Woli – również szukałem skrytek. Dzięki geocachingowi dowiedziałem się o kopcu wzniesionym na pamiątkę Rzezi Galicyjskiej, o miejscu wybuchu strajków za komuny, o kapliczce, która wspomina ogromną powódź w XIX wieku czy o grupie bohaterskich żołnierzy, rozstrzelanych w pobliżu miasta podczas wojny. Odkryłem niezwykłe historie związane z miejscami, które znam od dzieciństwa.
Jak widzicie, wkręciłem się w to konkretnie. Geocaching to naprawdę świetna zabawa! Wystarczy znaleźć swoją pierwszą skrytkę, by poczuć się jak Indiana Jones odkrywający skarb. Endrofiny, które wytwarzają się w mózgu w momencie znalezienia skrytki są bardzo uzależniające. W dodatku gra ma ogromną wartość krajoznawczą. Dlatego nie czekaj i idź szukać swojej pierwszej skrytki. Wkrótce napiszę mały poradnik jak zacząć zabawę w geocaching.
Geocaching to wspaniały sposób na aktywne spędzanie wolnego czasu, poznawanie różnych ciekawych miejsc czy historii swojego regionu . Ja bawię się już w szukanie skrzynek około 5 lat .
Kurcze, zastanawiałam się ostatnio, cóż to takiego jest. Chyba trzeba będzie spróbować:)
A jak idą plany z zabraniem mamy na Kamczatkę? 🙂 ps Niesamowicie mnie inspirujesz, za-rą-bi-sty blog ale coś za długo nie ma żadnych postów!.. 😉
Świetny blog! Piszę pracę licencjacką na temat geocachingu i chciałabym umieścić niektóre z Twoich zdań w formie cytatu, no i te zdjęcia, mega! Oczywiście, jeżeli to nie problem ☺️
Pozdrawiam cieplutko