Czy da się złapać pociąg towarowy na stopa? Otóż mam w swoim życiorysie taki epizod. Zdarzyło się to gdzieś w okolicach Sandomierza a ja miałem wówczas… osiem lat. I był to chyba pierwszy pojazd jakim w życiu jechałem na stopa. Tę okazję złapała moja mama na klasycznego, autostopowego kciuka. Poczytajcie…
19 lipca 1998
Cały dzień wędrujemy z rodziną i znajomymi po Górach Pieprzowych niedaleko Sandomierza. Trochę błądzimy i w końcu zastaje nas wieczór, a do samochodu mamy ponad dziesięć kilometrów. Sytuacja staje się nieco napięta, bo dzieci małe a droga daleka.
Wreszcie dochodzimy do wsi, przez którą przebiegają tory kolejowe. Jest tu nawet bardzo malutki peron, na którym zatrzymują się lokalne pociągi. Zaraz obok znajduje się drogowy przejazd kolejowy. Nagle zaczyna dzwonić dzwonek i po chwili zamykają się szlabany. Jest nadzieja! To na pewno pociąg osobowy do Sandomierza!
Wszyscy czekamy na wyłonienie się składu zza zakrętu. Po cichutku liczymy na InterRegio. Wreszcie pojawia się lokomotywa a za nią wagony… towarowe. Nadzieja opada. Ale nie u mojej mamy – stoi na peronie, wpatruje się w maszynistę i nieśmiało wciąga rękę. I mimo, że sama nie wierzy w powodzenie tego absurdalnego planu, staje z kciukiem w górze jak rasowy autostopowicz łapiąc pociąg towarowy na stopa.
Nagle lokomotywa zaczyna hamować. Czterdziestowagonowy skład zatrzymuje się kilkadziesiąt metrów dalej. Nie wierzymy, że to dla nas, do czasu gdy maszynista wychyla się z lokomotywy i gestem ręki przywołuje do siebie.
Biegniemy, dopytujemy czy naprawdę nas zabierze i już po chwili, w sześć osób ładujemy się do lokomotywy. Szok! Właśnie złapaliśmy pociąg towarowy na stopa!
Po drodze maszynista opowiada nam o swojej pracy. Tłumaczy w jaki sposób prowadzi się pociąg, wyjaśnia do czego służą poszczególne przyrządy. Opowiada o urządzeniach i systemach bezpieczeństwa w kolei. Ja, ośmioletni chłopak, jestem w niebo wzięty! Cała sytuacja zrobiła na mnie tak duże wrażenie, że do tej pory doskonale ją pamiętam. Maszynista był naprawdę sympatycznym gościem i chyba czuł się nieco samotnie w kabinie, dlatego zabrał naszą wesołą ekipę. Przyznał, że zdarzyło mu się to pierwszy raz. Pewnie też nie często widuje osoby łapiące pociąg towarowy na stopa.
Po kilkunastu minutach dojeżdżamy do Sandomierza, a maszynista, jak na autostopowego kierowcę przystało, rzuca „to gdzie was wysadzić?”.
JEST PAN NIESAMOWITY TEN STOP POCIĄGIEM TOWAROWYM W TEJ KABINIE Z MASZYNISTĄ I TO ZDJĘCIE TO SPRAWA BOMBOWA .GRATULUJE JACEK CHOCIAŻ TO BYŁO DAWNO , ALE TRZEBA BYŁO ZASŁONIĆ TWARZ MASZYNISTY.
teraz to już chyba byłoby niemożliwe – kolejarze w obawie przed potencjalną karą raczej by nikogo nie zabrali…
W dzisiejszych czasach to nieprawdopodobna historia 🙂 Tylko pozazdrościć takich wspomnień i do tego upamiętnionych zdjęciami!
W tamtych czasach też wydawała się nieprawdopodobna 😉
Też miałem okazję tak się przejechać za łebka, ale po znajomości bo z kolejarskiej rodziny jestem. Że któryś poszedł na to na spontanie to, aż w szoku jestem (nawet po znajomości nie powinien). No ale cóż. Czasy przed UE, nawet przed 9/11. Więc trochę normalniejsze.
Znam i okolice, i tamtą linię kolejową… szczerze to zazdroszczę. Dzisiaj wyczyn już nie do powtórzenia.
Wtedy też tak sądzono 😉