Przez wieki autostopowicze stali na drogach, ścieżkach i szlakach. Łapali okazje, głównie dlatego, że musieli. Wszak nie było innej możliwości – nie było tak wielu środków transportu. Dziś natomiast, dominująca część podróżników na gapę, robi to bo chce. Nie tylko w celu przemieszczenia się z miejsca na miejsce. W dobie nowoczesnych środków transportu, wybierają autostop – powolny i niewygodny. Dlaczego? Dla poznania ludzi i przeżycia przygody. Taka forma autostopu – nazwijmy go ideologicznym – powstała stosunkowo niedawno.
Początki autostopu ideologicznego
Tak można sobie wyobrazić początki wyżej wspomnianego autostopu ideologicznego. Kilkadziesiąt lat później na drogach pojawiają się samochody, które dla żądnych przygód młodych ludzi są kolejnym sposobem na darmową podróż w nieznane. Rozwijają się drogi, samochodów jest coraz więcej, powstaje słynna Route 66, a autostopowiczów wciąż przybywa. Wreszcie pojawia się buntowniczy ruch kulturowy bitników, przodków hipisów. Gloryfikują oni ponad wszystko wolność, oraz wyrzekają się schematów, stereotypów i systemu, w którym zostali wychowani. Autostop doskonale wpasowuje się w ich postrzeganie świata. Motyw ludzi drogi inspiruje wielu podróżników do przelania swoich wspomnień na papier. Powstają wiersze, piosenki i książki o autostopie. Niektóre z nich trafiają również za ocean.
Bogusław Laitl i Tadeusz Sowa. Fot. L. Fogiel |
Historia autostopu w Polsce
Polska, 1957 rok. Na księgarnianych półkach pojawia się książka „W drodze”, Jacka Keouraca. Opowieści czołowej postaci ruchu bitników inspirują polską młodzież. Wkrótce, w pierwszą oficjalną i legalną (mają pozwolenie milicji) podróż autostopem ruszają Bogusław Laitl i Tadeusz Sowa. Okrążają kraj, a ich niecodzienna wyprawa opisywana jest przez liczne czasopisma. (Wywiad z pierwszym, polskim autostopowiczem – Bogusławem Laitlem)
Polskę zalewa fala autostopowiczów, komendy milicji zalewa fala wniosków o pozwolenie na podróż, a redakcję tygodnika „Dookoła Świata” zalewa fala listów od coraz to nowych podróżników. W 1958 pismo, przy poparciu władz, decyduje się na organizację pierwszego konkursu autostopowego. Wkrótce potem założony zostaje Społeczny Komitet Autostopu. Polska staje się pierwszym w historii krajem, w którym autostop zalegalizowano i zinstytucjonalizowano.
Książeczka autostopowa ze zbioru Bogusława Laitla |
Książeczki autostopowe
Żądny przygód przyszły autostopowicz, zanim wyruszy w pierwszą podróż musi zaopatrzyć się w książeczkę autostopu. Nabywa ją w zwykłym kiosku ruchu. Niepozorny wygląd i małe wymiary nie wskazują, że spełnia ona tak wiele funkcji. Na okładce widnieje duże czerwone kółko przypominające milicyjnego lizaka. Podróżnik będzie nim machał na poboczu, aby kierowca wiedział, że ten bierze udział w akcji. Wewnątrz znajdzie mapy, oraz propozycje tras krajoznawczych, w tym trasę „wielkie budowle socjalizmu”. Zanim jednak wyruszy na spotkanie pomników Stalina, musi udać się na pocztę w celu rejestracji. Tam, przedstawia książeczkę oszczędnościową, a na niej minimum dwieście złotych na poczet przyszłych wojaży. W momencie rejestracji podróżnik zostaje również automatycznie ubezpieczony od następstw nieszczęśliwego wypadku. Jako, że władza nie lubi rzeczy nieschematycznych, każdy nabywca książeczki zostaje wpisany do ewidencji. W razie niewłaściwego zachowania można go łatwo zidentyfikować. To zmniejsza ryzyko i kierowcy chętniej zabierają pasażerów na gapę.
Najważniejsza część książeczki to jednak strony z kuponami. Kiedy autostopowicz już zostanie podwieziony wręcza karteczkę z liczbą przejechanych kilometrów swojemu dobrodziejowi. Ten natomiast, jeżeli zbierze ich odpowiednią ilość, ma szansę na wylosowanie fantastycznych nagród, jak aparaty fotograficzne, sprzęty AGD, a nawet samochód marki Syrena.
Książeczka autostopowa ze zbioru Bogusława Laitla |
Lata mijają, a forma konkursu prawie się nie zmienia. Zostaje on wprowadzony również w innych krajach bloku komunistycznego. Nigdzie jednak nie odnosi tak wielkiego sukcesu jak w Polsce Ludowej, gdzie największa ilość książeczek zostaje sprzedana w 1960 roku. Później ta liczba sukcesywnie spada. Szczególnie mało sprzedaje się w okresie stanu wojennego, kiedy poruszanie się po kraju w ogóle jest utrudnione.
Coraz więcej osób ma swój samochód, podnosi się poziom życia, wreszcie obalona zostaje władza komunistyczna. Efektem tego jest rozwiązanie w 1992 roku Społecznego Komitetu Autostopu. Oficjalnie, ostatnia książeczka zostaje sprzedana w 1994 roku. W książce „Autostop Polski, PRL i współczesność” Jakuba Czupryńskiego, możemy jednak wyczytać wypowiedź Jerzego Bożyka, ówczesnego prezesa koła grodzkiego PTTK w Krakowie i jednego z najstarszych autostopowiczów:
„Jestem pewien, że sprzedałem ostatnią książeczkę autostopową w historii polskiego autostopu, było to w roku 1997, a ja nie miałem świadomości, że akcja została zamknięta trzy lata wcześniej…”
Bibliografia:
• Czupryński Jakub, Autostop polski. PRL i współczesność, 2005
• Wojtysiak Ewa, Jadąc autostopem czyli o początkach zjawiska w Polsce i na Świecie, http://www.barbarzynca.com/jadac-autostopem
Świetny artykuł 🙂 fajna taka ubezpieczona beztroska
Pragnę tylko powiedzieć, że Polska „jako jedyna” „zalegalizowała” autostop, bo PRL to był chory kraj, gorszy od ZSRR, bo tutaj wszystko musiało być na papierze, na wszystko musiało być zezwolenie, bo samowolka to akt sprzeciwu wobec władzy, więc żeby wyszło na nasze to ustanowimy instytucje zajmującą się tym właśnie. I ta biurokratyczna historia Polski trwa do dziś dzień i nie ma zamiaru przeminąć…
Racja, taki był powód powstania komitetu. Myślę jednak, że z punktu widzenia ówczesnego autostopowicza, miało to więcej plusów niż minusów 🙂
Facet! Gorszego kraju, jak mówisz, od ZSRR, nie mogło być! Coś Ci się pomerdało i to dobrze, skoro takie opinie na temat autostopu wygłaszasz!
Jak ktoś nie widział niczego poza swoją wioską, to pitoli jaka ta Polska najgorsza była.
Witam,
Właśnie siedzę nad pisaniem swoich Wspomnień także z drugiego roku Auto-stopu, to jest z 1989 roku. Pragnę sprostować wiadomość o sposobie nabywania książeczek przynajmniej w dwóch, a może w trzech pierwszych latach. W Łodzi, a zamieszczone zdjęcie dwóch autostopowiczów jest właśnie pstryknięte na ulicy Piotrkowskiej, stało się w tym czasie w długiej kolejce, w niedalekim od miejsca zdjęcia, biurze Zarządu Łódzkiego PTTK (róg Piotrkowskiej i Traugutta). Liczba książeczek była ograniczona. We wspomnianym roku przejechałem łącznie w trzech podróżach 1888 km i to nie dla wyczyny sportowego bynajmniej, ale dla poznania Polski i ludzi. Studiowałem geografię. W następnych latach podróżowałem co roku aż do 1967, zarówno sam, jak i w grupie maksymalnie trzyosobowej. Złych przygód miałem trzy lub cztery, zarówno ze strony kierowcy, właściciela kwatery i pseudo autostopowicza. Ogólnie dobre i bardzo miłe wspomnienia pozostały na całe życie, niezapomniane.
Z krajoznawczym pozdrowieniem, Waldemar Bohdanowicz
PS. Czy mogę w swoich Wspomnieniach umieścić wspomniane zdjęcie, oczywiście z podaniem źródła? Będę zobowiązany za potwierdzenie.
Autostopowicz z lat 1970-1974.Objechałem sam lub maksimum w dwóch kolegów całą Polskę. W większej grupie nie dało się jechać. Wspominam to mile, mimo całodniowych wyczekiwań na auto, które gdzieś nas zabierze! A czekało się od rana do wieczora!
Gdybym mógł prosić wszystkich chętnych do podzielenia się swoimi wspomnieniami z podróży autostopem w czasach PRLu byłbym bardzo wdzięczny. Piszę pracę mgr na temat jak było i jak jest uwzględniając carpooling. Mój email: suchdaniel@gmail.com
Jeździłem stopem w latach 1970-1978 – masa wspomnień (w 99 proc. bardzo miłych), masa fantastycznych ludzi, których poznałem (kierowców, ludzi dających możliwość noclegu, autostopowiczów). Jeździłem po Polsce, NRD – zawsze z książeczką! Nigdy długo nie czekałem; jednego dnia potrafiłem przejechać np. zza Wrocławia na Hel, co – biorąc pod uwagę ówczesny stan dróg i jakość samochodów – uważam do dziś za duży wyczyn. Dziś jestem dziadkiem, jeżdże na urlopy samochodem do Włoch, Chowacji i… brakuje mi atmosfery tamtego autostopu.
Bardzo się przyjemnie czytało 🙂
Polecam wspomnienia JOLANTY JAŚMIN zamieszczone w Magazynie Turystycznym Światowid w latach 1962-1965 pisane anonimowo a potem autorka musiała się ujawnić i opublikowac swoje zdjęcie .Taka była wola czytelników.
Jezdzilem stopem w latach 1959 do 1965 ,byly to cudowne lata bylem mlody,kierowcy z checia nas zabierali, Szukam znajomych z tamtych lat ,mialempseldonim CHOPIN
Znam autostop z nieco innej strony. Mój ojciec był kierowcą w krakowskim towarowym oddziale PKS. Jego opowieści o przygodach z zabieranymi po drodze autostopowiczami urozmaicały niejedno rodzinne spotkanie. Wiele z nich pamiętam. W okresie największego rozkwitu autostopu jeździł ciężarową Skodą z przyczepą. Mam fotografię tego zespołu z lat 60. Przekleństwem dla mnie było coroczne naklejanie zebranych w całym sezonie kuponów. Zabierało to sporo czasu i nie było ciekawym zajęciem. Nagrody z tego tytułu zbierał ojciec, nie ja i moja mama więc dla mnie nie było wtedy motywacji. Z tego co pamiętam, zebrał 12 pierwszych nagród, w kilku przypadkach trafiła się druga albo trzecia nagroda.
Fanstastyczna opowieść. Chciałem tylko szybko wygooglać, czym były książeczki autostopowe, spodziewając się, że to tylko kolejny wymysł członków rodziny starszego pokolenia i ukręcona na palcu opowiastka, a wsiąknąłem bez reszty w tę historię 😀