Dwumiesięczna podróż przez Azję? To musi być rozrywka dla bogatych! – jeżeli tak właśnie myślisz, koniecznie przeczytaj ten post. Ja, biedny student mogłem sobie pozwolić na takie wojaże, po kilku miesiącach oszczędzania. I mówiąc „oszczędzania” w cale nie mam na myśli wyjątkowego zaciskania pasa. Przedstawiam podsumowanie kosztów autostopowej podróży do Pekinu.
Zacznę więc od magicznej kwoty, a potem rozłożę ją na składowe:
3500 zł
Dokładnie tyle kosztowała mnie dwumiesięczna podróż autostopem do stolicy Chin.
- ~ 1400 zł „na życie” – wszelkie jedzenie, picie, bilety wstępów do atrakcji turystycznych, bilety komunikacji miejskiej, mydła, szampony, baterie do latarki i tym podobne, oraz nocleg pod Czelabińskiem (jedyny za który płaciłem). Dla porównania, żyjąc w Krakowie, w tym czasie wydałbym „na życie” ok. 2200 zł.
- 1400 zł za lot z Pekinu do Londynu, rezerwowany w serwisie flipo.pl. Dlaczego lot? Bo nie miałem na tyle wakacji, żeby zrobić tak dużą pętlę i wrócić lądem. Postanowiłem dojechać do celu stopem, a tam wsiąść w samolot. Była jeszcze opcja powrotu koleją transsyberyjską, ale bilet i kolejna rosyjska wiza kosztowałyby mnie więcej niż lot. A dlaczego do Londynu? Bo do Warszawy było znacznie drożej. A wrócić stopem z Londynu to przecież bułka z masłem.
- 670 zł za wizy. Koszt właściwie nie do obejścia. I tak miałem sporo szczęścia, bo tuż przed moim wyjazdem zniesiono wizy do Mongolii dla członków UE. Pozostała jeszcze miesięczna wiza rosyjska (450 zł) wyrabiana w biurze podróży, oraz trzymiesięczna wiza chińska (220 zł), wyrabiana bezpośrednio w ambasadzie.
Było jeszcze kilka inwestycji – kamera GoPro, tablet, z którego codziennie pisałem posty i kilka elementów niezbędnego ekwipunku. Tych rzeczy nie wliczam jednak do ostatecznej sumy, gdyż wciąż je mam i ich używam. Wykupiłem także ubezpieczenie (kartę Euro26), ale tego również nie mogę liczyć za koszt tej podróży, bo wykupuję je co roku i służy mi podczas wszystkich wyjazdów.
ZAPAS
Oczywiście pieniędzy na koncie miałem nieco więcej. Zawsze mogło wydarzyć się coś, co wymagałoby wyłożenia większej ilości gotówki (dzięki Bogu, nic takiego się nie wydarzyło). Po kupieniu biletu powrotnego i opłaceniu wiz, zostało mi na koncie około 3000 zł przeznaczone „na życie”. Udało mi się wydać dwa razy mniej. Jak? Piszę poniżej.
OSZCZĘDNOŚĆ
Muszę przyznać, że jestem bardzo oszczędnym podróżnikiem. Za transport nie płaciłem – jeździłem przecież stopem. Kupowałem jedynie bilety komunikacji miejskiej, bo w miastach stopa zazwyczaj łapie się ciężko. Spanie? Głównie namiot rozbity na dziko i Couchsurfing. Jeśli chodzi o jedzenie, to jadam dość skromnie. Stołuję się głównie w supermarketach. Chleb i dobra konserwa, oraz owoce i warzywa to podstawa mojego wyżywienia. Ale nie odmawiam sobie także regionalnego jedzenia. Oto jak wyglądało to w poszczególnych krajach:
- Rosja. Jest jeden plus napiętych stosunków politycznych z Putinem – tańszy Rubel. Dzięki niemu, koszt życia w Rosji znacznie spadł. Ceny są podobne jak w Polsce. Jedzenie kupowałem tu głównie w supermarketach. Dopiero nad Bajkałem zacząłem pozwalać sobie na nieco miejscowych ryb, czy tradycyjnych dań Buriacji, choć tanie nie były.
- Mongolia. W stolicy – Ułan Bator – ceny są nieco wyższe niż w Polsce. Poza miastem – nieco niższe. Często jadałem tu w przydrożnych barach, gdzie baranina była bardzo tania. Niezwykle drogie są natomiast mongolskie owoce. Za cztery mandarynki i jabłko zapłaciłem… 25 zł.
- Chiny. Tutaj ceny również są całkiem podobne do tych polskich. Może nawet nieco niższe. Jedzenie jest tu wyśmienite, dlatego często jadałem w chińskich fast-foodach – budkach, straganach i stoiskach z jedzeniem. Fantastycznym jedzeniem!
PAPIER vs. PLASTIK
Jeszcze kilka słów na temat samej gotówki. Otóż gotówki nie brałem (jedynie kilkadziesiąt dolarów na czarną godzinę). Nie wymieniałem też pieniędzy w kantorach. Moim źródłem miejscowej waluty były wyłącznie bankomaty. W dzisiejszych czasach są już niemal wszędzie. Wystarczy wyrobić sobie konto w banku, który oferuje darmowe wypłaty z bankomatów na całym świecie. Najlepiej, jeżeli takie konto będzie w dolarach. Pobierając pieniądze w obcej walucie, z konta w złotówkach, zazwyczaj bank zrobi podwójne przewalutowanie – najpierw przeliczy daną walutę na dolary, a dopiero później dolary na złotówki. Stracimy podwójnie.
Czy karta się opłaca? Według mnie tak. Oczywiście kurs bankowy jest wyższy niż kantorowy, ale nie jest to wielka różnica. Po sprawdzeniu historii transakcji, okazało się, że kupując gotówkę w kantorach zaoszczędziłbym ~60 zł. To niewiele za komfort niewożenia ze sobą trzech tysięcy złotych w gotówce.
Cześć Kuba. Mógłbyś coś więcej napisać o tym koncie bankowym, jaki wykorzystywałeś. I jak to wyglądało dokładnie z tymi dolarami. Bo też nie mam ochoty jechać z większą ilością pieniędzy i szukam dobrej i niedrogiej alternatywy 🙂
Pozdrawiam
Ja mam zwyczajne konto osobiste w Aliorze, w złotówkach. O podwójnym przewalutowaniu dowiedziałem się już po powrocie. Więc tutaj nie pomogę.
Trzeba poszukać dobrego konta w dolarach (sam właśnie szukam), potem taniego, internetowego kantora. Potem przerzucić kasę ze złotówek na dolary i używać dolarów w czasie podróży 😉
Jak coś takiego odkryjesz to pochwal się 🙂 bo nie ukrywam, że przydałoby się coś takiego 🙂
Właśnie Alior ma coś takiego (pod marką T-Mobile):
http://www.t-mobilebankowe.pl/konto-walutowe
Z jednym problemem – 5 zł za wypłatę za granicą.
Trzeba jednak skalkulować co bardziej się opłaca. Bo np. na walutomat.pl USD jest dużo tańszy niż kursy bankowe.
Dziś USD w T-Mobile 3,9008 a na walutomat.pl 3,7249, więc różnica spora.
Właśnie widziałem tę ofertę. Przeliczyłem sobie, czy opłaciłaby mi się podczas podróży do Chin i okazało się, że nie. Kurs jest faktycznie dość niski, ale jednak te 5 zł za wypłatę z bankomatu to dużo.
Zawsze Cię podziwiam za te koszty. Sama staram się jeździć tanio, ale jeszcze wiele mi brakuje do Ciebie 😉 Śledziłam całą podróż i strasznie Ci zazdroszczę! Trzymam kciuki za kolejne wojaże i czekam na wpisy.
Pozdrawiam,
Ja po prostu jestem strasznie skąpy 😉
Jakiego aparatu używasz ? 😉
Wygląda to tak, że zawsze używałem Canona 550d z obiektywem Sigmy 18-55 f2.8, ale dzień przed wyjazdem do Pekinu, na kajakach zrobił on ostatnie zdjęcie, po czym wpadł dwa metry pod taflę wody. Wystosowałem dramatyczny apel o pomoc do swoich czytelników, a że czytelników mam wspaniałych to pojawiły się dwie propozycje pożyczenia lustrzanek na trzy miesiące. Ostatecznie wyjechałem w podróż z Nikonem D50 i kitowym obiektywem. Po podróży wróciłem do Canona, tym razem 40d, kupionego po okazyjnej cenie, a na obiektyw wciąż poluję 😉
Ile trwała całość podróży i jak z ew. wstępami do atrakcji turystycznych?
W 2005 roku za 3-miesięczną trasę lądem do i z Chin + spora pętla po samych Chinach, zapłaciłem 1000 usd ze wszystkim. Widać, dalej można tanio 🙂
Cześć Andrzej!
cała podróż trwała 2 miesiące, ale w Chinach byłem jedynie dwa tygodnie. Koszty atrakcji turystycznych nie były duże, w w takim czasie dużo zwiedzić się nie da. Ale w Chinach generalnie za wszystko trzeba płacić. Na szczęście nie jakieś wielkie kwoty. Mur Chiński to koszt ~20 zł, wstęp do Świątyni Nieba około 10 zł, Zakazane Miasto ~15 zł itd. W Pekinie trzeba płacić nawet za wstęp do większości parków (od 2 do 15 zł).
A w tej podróży jechałeś transsibem, tak?
Okey, to sporo wyjaśnia.
Tak, Transsibem na trasie Moskwa-Irkuck i na powrocie Blagowieszczeńsk (albo coś takiego) do Moskwy.
Czesc, wybieram się z mama do Pekinu, transsib do Irkucka a dalej do Ułan Bator chciałabym autostopem. Jak oceniasz ta trasę na stopa i jak z bezpieczeństwem dla dwóch kobiet i jak długo pokonywales ten odcinek? Poza tym dodam, że blog jest meeega pozytywny i ciekawie napisany. Przeczytałam od przysłowiowej ,deski do deski,.gratki
Od deski do deski?! No to duużo czytania miałaś! 🙂 Miło mi.
Odcinek Irkuck – UB jest bardzo przyjemny. Mi wyszło na niego trzy dni. Pierwszego dojechałem do Ułan Ude (bardzo fajny polski dom gościnny – warto się zatrzymać). Następnego dnia dojechałem do granicy i ją przekroczyłem (granicę trzeba przekroczyć samochodem, nie można pieszo. W razie czego są osoby, które za kilka dolarów świadczą takie usługi). Trzeciego dnia dojechałem z granicy do UB. Trasa fajna, przyjemna. Jeśli chodzi o bezpieczeństwo to wg. mnie jest bezpiecznie. Ludzie bardzo mili i pomocni. Zarówno w Rosji jak i w Mongolii, choć w tej drugiej uprzedzajcie, że nie macie kasy.
Fajną masz mamę 😉 pozdrów ją!
😉 dzięki za odp. Zawsze dobrze się poradzić kogoś, kto już tam podróżował 😉 bo nie da się ukryć kierunek dość „egzotyczny”. Taaa mama szalona jak córka 😉 Pozdrawiam serdecznie. Gdybym miała jakieś pytanka to tutaj na forum mogę pytać?
Jasne, możesz tutaj albo na maila 😉
Witaj ponownie,
Czy słyszałeś w Irkucku o chatach traperów? lub na trasie Irkuck-Ułan De widziałeś takie?jest możliwość przenocowania w nich?kogo pytać?
a co ze szczepieniami ?
W tych rejonach, w których podróżowałem, żadne szczepienia nie były wymagane. Miałem jedynie szczepienie na żółtaczkę A i B i tyle. Chciałem zrobić na kleszczowe zapalenie mózgu, bo nad Bajkałem jest dużo kleszczy, ale za późno się za to zabrałem i nie zdążyłem 😉
Cześć Kuba! W lipcu wyruszam w podróż na stopa do Tajlandii, przejeżdżając m.in. przez Rosję i Chiny. O ile z wizą do Rosji nie ma za bardzo wyboru i trzeba wyrobić w ambasadzie, to o Chinach słyszałem, że można wizę wyrobić w Ułan Bator (i to podobno nawet za darmo!). Masz jakąś wiedzę na ten temat?
Pozdrawiam, Kamil 😉
Niestety nic na ten temat nie wiem. Ja załatwiałem w Polsce. Ale jak się dowiesz, to daj znać! 😉
Cześć , tez wybieram się stopem w te rejony i przeczytałem już całe internety. Więc tak : jeszcze około 2 lata temu w Ułan Bator można było załatwić wizę kompletnie za darmo. Jednak teraz pobierają od ludzi różne kwoty , były przypadki że nawet za 30-50 zł:) Innym się wciąż udawało dostać za darmo. W każdym bądź razie na pewno wyjdzie to taniej niż załatwianie w Polsce 🙂 Wydaje mi się że powinno być za darmo jednak za wydanie kroją sobie takie łapówki 🙂
Witaj
Podróżuję z mężem , z tym , że on ma 36 a ja 56 lat . Zawsze autem , nocleg w aucie , od (18 lat razem ) i na razie prawie cała Europa .
Ale w tym roku zamarzyłam, Chiny i to autostopem . Bardzo się boję , to kosmiczna odmiana , ale chyba nie ma już odwrotu , to już we mnie się zadomowiło 😉
Pytań i niejasności jest wiele , ale takie podstawowe na dziś .
Czy jest szansa podróży w Chinach z namiotem ? jak wygląda sprawa rozkładania małego namiotu na obrzeżach miast ? Czy na granicy (polecimy samolotem ) nie doczepią się do namiotu ? , że niby nie mamy noclegu .
I To jedno z gorszych , jak wygląda problem z robalami ? czy śpiąc pod gołym niebem duże jest zagrożenie ? 😉 Nie wiem czy uda nam się wszędzie załatwiać nocleg u ludzi więc namiot byłby alternatywą .
Fajnie byłoby zwiedzać np. Pekin nie mając tej obawy , że nie mamy gdzie nocować .
I ostatnie pytanie : Idąc zwiedzać lub na szlaki itp. istnieje jakaś opcja przechowania bagażu ?
Proszę o pomoc i porady .
Ps. Podziwiam , i bardzo dziękuję za rady powyżej .
Dziś trafiłam na ten blog . Biorę się za czytanie .
Pozdrawiam (Jolka)
Jeśli chodzi o namiot w Chinach, to ja nie miałem problemu, żeby rozbijać go na dziko. Ale słyszałem też, że jest to nielegalne. Aczkolwiek może to martwy przepis, bo ja nie miałem problemów.
Co do miast to polecam CouchSurfing. Np. w Pekinie nie miałem problemu żeby znaleźć hosta.
Robali w ogóle nie było, ale ja byłem na północy Chin. Na południu jest inny klimat i robali może być więcej.
Przechowalni bagażu nie ma. Ja zawsze improwizuję i staram się zostawiać w informacjach turystycznych, sklepach etc. Sukces takich zabiegów zależy od uprzejmości pracowników. Niestety, w Chinach spotkałem się z bardzo wieloma niemiłymi pracownikami i zostawić bagaż gdziekolwiek było ciężko. Ale warto próbować! 🙂
Pozdrawiam serdecznie!