Cała wyprawa zaczyna się od obejrzenia filmu Kon-Tiki. To autentyczna historia Norwegów, którzy kilkadziesiąt lat temu przepłynęli z Peru do Polinezji. Używając do tego bardzo prymitywnej tratwy pokazali, że dwa tysiące lat temu taka podróż również była możliwa. Tym samym udowodnili, że Polinezja została zasiedlona przez ludy Ameryki Południowej, a nie jak do tej pory sądzono, przez Azjatów. Film inspiruje i to do tego stopnia, że umieściłem pozycję „Odwiedzić muzeum Kon-Tiki w Oslo” na mojej liście marzeń. Wiedziałem, że na jej skreślenie nie będę musiał długo czekać. Jednocyfrowe ceny lotów do stolicy Norwegii zdarzały się ostatnio wyjątkowo często.
krótkie wyjazdy
Aurora borealis – Norwegia po raz pierwszy
„Ciekawe czy kiedyś uda mi się ją zobaczyć” – powiedziała moja mama kiedy w telewizji oglądaliśmy program o zorzy polarnej. To zdanie zapoczątkowało ciąg zdarzeń, dzięki któremu półtora miesiąca później obserwowaliśmy to niezwykłe zjawisko w środkowej Norwegii. Chwila przeszukiwania odpowiednich stron i padła moja odpowiedź – „Lecimy na zorzę!”. Musiała jednak zaakceptować jeżdżenie autostopem, spanie u ludzi z Couchsurfing’u i jedzenie polskich pasztetów przez cały wyjazd, czyli klasyczne warunki low-cost’owych podróży. Tym razem jednak w trzyosobowej ekipie – ja, Iwonka i moja mama.
Londyn – wyjazd wyrwany z kontekstu
Czy w jeden zwykły weekend można za niewielkie pieniądze odbyć ciekawą, wręcz egzotyczną podróż? Można, a mój wylot do Londynu w ostatni weekend jest na to doskonałym dowodem. 72 godziny rewelacyjnej przygody, której całkowity koszt zmieścił się w dwucyfrowej sumie. Dwa dni w zupełnie innej rzeczywistości. Wyjazd był tym bardziej niezwykły, bo odbył się w najzwyklejszy weekend. Był jak migawka lata w środku zimy. Jak wklejone w taśmę codziennego życia kilka klatek ekscytującego filmu z wakacji. Był po prostu wyrwany z kontekstu.
Rumunia, czyli I Mistrzostwa Autostopowe UJ
Pewnego majowego weekendu, Uniwersytet Jagielloński zorganizował Mistrzostwa Autostopowe. Zasady były proste: w piątek o godzinie 13 drużyny losują wylot z miasta i wyruszają przed siebie, dokumentując zdjęciami przebytą trasę. Wygrywa drużyna, która przejedzie najdłuższy dystans. Warunkiem jest, zjawienie się w Krakowie do godziny dwudziestej, w niedzielę. Zawody bez nagród, dla czystej przyjemności i poznania innych osób o podobnych zainteresowaniach. Mistrzostw nie wygraliśmy, gdyż nie zdążyliśmy wrócić w określonym czasie, ale mięliśmy jeden z lepszych wyników – 1974 kilometry.