Autostopem przez byłą Jugosławię – cz. 1 – Bośnia i Hercegowina

     Nigdy napisanie relacji nie było dla mnie tak dużym wyzwaniem. Nigdy nie było mi tak ciężko zabrać się za ubranie wspomnień w słowa, przelanie na przysłowiowy papier obrazów i emocji, smaków i zapachów. Może to przez obfitość  przygód, które przeżyliśmy. Przez to, że żadne z odwiedzonych miejsc się nie wyróżniało, że wszystkie były równie fantastyczne. Może przez ich różnorodność – góry, morze, jaskinie, miasta – każde piękne w swej odmienności, najpiękniejsze w swojej kategorii. Może wszystkie robiły na nas takie wrażenie, że żadne nie nadało szczególnego koloru tej podróży. A może jej kolorów było tak wiele, że wirując w mojej głowie zlały się w czystą biel, oślepiającą pisarską inwencję. Cztery tygodnie w drodze – cztery kraje byłej Jugosławii. Zapraszam na część pierwszą – Bośnia i Hercegowina, kraj z nutką orientu. 
 

Czytaj dalej…

Skok po marzenia

     Powoli zbliżam się do małej drabinki prowadzącej na kilkumetrowy podest. Zaciskam dłonie na szczebelkach dużo mocniej niż zwykle. Stawiam kroki bardzo ostrożnie, mimo, że przypięty jestem dwiema linami. Myśląc racjonalnie, nic nie może mi się stać. Poziom adrenaliny nie pozwala jednak dojść do głosu racjonalizmowi. Wieje mocny wiatr, dookoła rozciąga się widok na oddalone o kilkadziesiąt kilometrów miasta, a pod stopami mam ponad dwustumetrową przepaść. „Ready! Set! GO!” – krzyczy tzw. wypychający. Skaczę, lecę, a po ośmiu sekundach jestem na dole. Tyle pieniędzy i zachodu dla tych kilku chwil? Warto! Bo nie liczy się jedynie czas lotu, ale cała otoczka. Narastające napięcie przy wjeździe na szczyt komina, adrenalina kiedy stajesz na jego krawędzi, niesamowite uczucie spadania i jego wspomnienie, które będzie moje do końca życia.
 

Czytaj dalej…