„Ciekawe czy kiedyś uda mi się ją zobaczyć” – powiedziała moja mama kiedy w telewizji oglądaliśmy program o zorzy polarnej. To zdanie zapoczątkowało ciąg zdarzeń, dzięki któremu półtora miesiąca później obserwowaliśmy to niezwykłe zjawisko w środkowej Norwegii. Chwila przeszukiwania odpowiednich stron i padła moja odpowiedź – „Lecimy na zorzę!”. Musiała jednak zaakceptować jeżdżenie autostopem, spanie u ludzi z Couchsurfing’u i jedzenie polskich pasztetów przez cały wyjazd, czyli klasyczne warunki low-cost’owych podróży. Tym razem jednak w trzyosobowej ekipie – ja, Iwonka i moja mama.
Miesiąc: luty 2013
Pierwsi polscy autostopowicze
Ponad pół wieku temu dwaj studenci AGH w Krakowie, Bogusław Laitl i Tadeusz Sowa, wybrali się w pierwszą w Polsce autostopową podróż. Prekursorzy tej formy podróżowania objechali cały kraj, machając zrobionym przez siebie proporczykiem z napisem: „Ten kierowca fajny chłop, co popiera autostop”. Zwiedzali fabryki, huty i inne zakłady pracy związane z metalurgią – kierunkiem swoich studiów. W dzienniku podróży skrzętnie notowali wszystkie szczegóły oraz zbierali podpisy od kierowców. Włóczykijów, jak sami się nazwali, za odwagę podziwiał cały kraj. Ich podróż, opisywana na bieżąco przez wiele czasopism, była inspiracją dla spragnionych przygód, młodych ludzi. Dzięki nim, autostop zyskał na popularności i wkrótce założono Społeczny Komitet Autostopu. Tym samym Polska stała się pierwszym na świecie krajem, w którym władza zalegalizowała i promowała podróże za jeden uśmiech.