Tak przynajmniej twierdzą spotkani Portugalczycy, którzy notabene nie robią na nas dobrego wrażenia. Szczególnie pierwszego dnia, kiedy przez kilka godzin próbujemy złapać stopa do oddalonej o sto kilometrów Fatimy. Rozumiem, że nasze mokre peleryny nie są najlepszym wabikiem na kierowców, a miejsce do zatrzymania nie jest najlepsze, no ale bez przesady!
– Sanktuarium,
– Kaplicę Objawień,
– trzeci największy na świecie kościół.
Wieczór spędzamy na kameralnym koncercie portugalskiego śpiewaka, w towarzystwie jeszcze kilku Portugalczyków. Następnego dnia natomiast, w tym samym gronie (bez śpiewaka) jedziemy na wycieczkę po okolicy.
Zamek Ourem, jest pierwszym celem naszej podróży. Tam też delektujemy się lokalnym trunkiem o nazwie Gija. Smakuje jak pozbawiona alkoholu wiśniówka.
W miejscowości Tomar natomiast, oglądamy klasztor templariuszy, który ma tak dużo krużganków i dziedzińców, a przy tym tak mało drogowskazów, że kilka razy gubimy się w jego średniowiecznych, mrocznych korytarzach.
W tym czasie odwiedzamy tutejsze zamki. Właściwie jeden zamek, bo ten drugi został zamknięty. Z powodu – a jakże – pogody!
Żeby nie było nam za dobrze, Lizbona szykuje na następny dzień prawdziwą kulminację obrzydliwej pogody. Wiatr wieje jeszcze mocniej, a ulewne, ale przelotne deszcze, zastępuje rzęsista mżawa. Jest zimno i mokro, ale nie dajemy się wrednej pogodzie. Niestrudzenie chodzimy po stolicy, zwiedzając jej największe atrakcje. Tego dnia jesteśmy chyba jedynymi turystami na ulicach Lizbony.
Nasz ostatni punkt zwiedzania Lizbony, to oceanarium. Jest trochę drogo, ale raz w życiu do oceanarium pójść warto. Tym bardziej, że jest to największy tego typu obiekt w Europie.
Oceanarium, faktycznie robi wrażenie! Szczególnie ogromne akwarium stojące po środku obiektu. Godzinami można wpatrywać się w rekiny, płaszczki i inne wodne dziwadła. Jest coś niesamowitego w morskich głębinach!
Tabela z portfela, czyli podsumowanie kosztów na osobę | ||
Noclegi | 0 zł | • Wszystkie noce spędzamy albo na lotniskach (Londyn lub Lizbona), albo u ludzi z CouchSurfing’u. |
Transport | 252 zł | • Loty Ryanair’em z Warszawy do Londynu, z Londynu do Lizbony, z Lizbony do Londynu i z Londynu do Warszawy, kosztują nas w sumie 154 zł. Taka cena to prawdziwa okazja. Zazwyczaj ciężko na taką trafić. Nam się udało na fali listopadowych promocji, kiedy Ryanair sprzedawał bilety w bardzo niskich cenach przez aplikację mobilną. • Wydajemy 31 zł na komunikację miejską w Lizbonie. Metro jest dobre, ale drogie – bilet jednorazowy kosztuje 1,40€, a dobowy 6€. Dodatkowo trzeba kupić specjalny kartonik z paskiem magnetycznym, na który będziemy nabijać bilety. Jego cena to 0,50 €. Oczywiście na bilety nie ma zniżek studenckich. • Z Lizbony do Fatimy, aby nie tracić czasu, udajemy się autobusem. Płacimy za niego 10,40 €. O dziwo, jest zniżka studencka… całe 5 % – bilet normalny kosztuje 11 €. • Bilet pociągu podmiejskiego z Lizbony do pobliskiej Sintry kosztuje nas 2,15 €, a autobus z Sintry do Cabo da Roca – 4,10 €. • Na pozostałych trasach jeździmy autostopem. Nie jest to jednak zbyt łatwe. Z informacji w internecie, oraz naszej obserwacji wynika, że Portugalczycy zabierają nieco mniej chętnie niż inne europejskie narody. Większym problemem jest jednak układ tamtejszych dróg. Ciężko znaleźć jedną trasę, prowadzącą z miasta do miasta. W Portugalii mamy raczej do czynienia z poplątaną siecią równorzędnych dróg, a w takiej sytuacji zawsze trudniej łapać stopa. |
Jedzenie i picie | 62 zł | • Jedzenie kupujemy wyłącznie w tanich dyskontach. Najtańszym jest Pingo Doce, czyli odpowiednik naszej Biedronki (ten sam właściciel). Jest w nim sporo produktów znanych w Polsce. Ich ceny są porównywalne. • Piwo w knajpie jest dość drogie. Butelka o pojemności 0,2 kosztuje 1,20 €, a 0,33 – 1,80 €. • Tradycyjny w rejonach Fatimy trunek o nazwie Ginja kosztuje 0,70 € za kieliszek pięćdziesiątkę. • Lokalny przysmak – ciastko Pastel de Nata kosztuje od 0,39 € w sklepie do 1 € w kawiarni. |
Bilety wstępu | 95 zł | • Bilety wstępu w Portugali są niezwykle drogie. Wiele razy odmawiamy sobie wejścia do jakiejś atrakcji z powodu zbyt wysokiej ceny. • Wejście do zamku templariuszy w Tomar kosztuje 6 €. Na rozpisce jest informacja, że na International Youth Card jest 40 % zniżki, ale karta ISIC (International Student Identity Card) już się pani w kasie nie podoba. W poniedziałki wstęp do zamku jest bezpłatny. • Zwiedzanie zamku Maurów w Sintrze kosztuje 6 €. Tutaj dostajemy zniżkę studencką… 0,50 €. • Wizyta w oceanarium kosztuje nas 11,70 €. Bez studenckiej zniżki zapłacilibyśmy 13 €. |
Inne | 3 zł | • Kupujemy pocztówki za 0,30€, a do tego znaczki za 0,36€. |
SUMA | 412 zł | |
Dziennie (7 dni) | 59 zł |
No, autostop w Portugalii raczej ciężko. Nie są przyzwyczajeni, nie znają, może młode osoby, które podróżowały i wiedzą. Ja byłam na Erasmusie w Portugalii, tylko 2 małe trasy zrobiłam, a też zawsze było troszkę czekania i dużo dziwnych min czy gestów mijających nas portugalczyków. Pomarańcze to akurat super widok. Mnie najbardziej cieszyły w grudniu i styczniu, kiedy wiedziałam, że w polskich warunkach nie byłoby to możliwe 😉
Super podróże w ogóle, śledzę 😉
My planujemy Portugalię odwiedzić być może we wrześniu żeby nabrać sił na kolejny rok studiów 😀 Jak na razie ruszamy na długi weekend w Sudety 😀
Zdarzyło mi się być w Portugalii więcej niż raz (no dobra, jestem maniaczką Portugalii, byłam tam 4 razy i gdybym tylko mogła, każdego roku bym tam po tyle razy jeździła) i nigdy nie miałam problemów z łapaniem stopa – 3 minuty i transport gotowy (zresztą, z Cabo de Roca też się udało :D). A przejechałam dość sporo. I właśnie bardzo się dziwiłam, że jest tak łatwo, bo wiele osób było raczej zdania, że trzeba tam przy drodze dość długo czekać. Chyba mam w takim razie jakieś nadspodziewane szczęście.
A tak poza tym – zazdroszczę Lizbony! Kocham bardzo. Super, że Wam się wyjazd tak udał 🙂
Ty lubisz Portugalię – Portugalia lubi Ciebie 😉 To Ci się zatrzymywali 😉
My z Coba da Roca też złapaliśmy stopa. Co ciekawe – Koreańczyków…
Mam pytanko, a najdłuższym mostem w Europie nie jest obecnie Oresund, ten ze Szwecji do Danii??
Z racji tego, że na studiach musiałem nauczyć się parametrów technicznych tej przeprawy to ponad wszelką wątpliwość mogę powiedzieć, że nie 😉
Most nad Sundem ma zaledwie niecałe 8 km. Do tego dochodzi sztuczna wyspa i 3,5-kilometrowy tunel, więc jest to niezwykle interesujący obiekt, ale jednak sporo krótszy od lizbońskiego konkurenta 😉
Fajny wpis. Też udało mi się znaleźć tanie loty do Lizbony przez Frankfurt (lufthansa) za niecałe 250zł 2 lata temu. To był maj, więc pogodę mieliśmy piękną. Szkoda, że nie udało Ci się zobaczyć Pałacu Pena w Sintrze, jego bajkowy wygląd robi wrażenie. A na Cabo da Roca, czy lato czy zima wiecznie wieje;) pozdrawiam
A ja mam pytanie, dlaczego w relacji nie ma zdjęcia z wyskokiem??!!
Taka relacja jest niepełna! 😉 😀
https://lh4.googleusercontent.com/-Zr-OrcWFFdE/U0qJDVO8VYI/AAAAAAAAM1Y/9SS3asiSc0I/s720/IMG_8547.JPG
Proszę!! 😉
Bardzo fajna relacja. A zdjęcia w deszczu – bardzo ciekawe, bo nietypowe.
My w Lizbonie też trafiliśmy na mały deszczyk i wiaterek – ale ponieważ to było latem i na dodatek przyjechaliśmy tu z gorącej Hiszpanii, to ten letni deszcz był raczej wytchnieniem od upału.
Pozdrawiam, Aśka z Halika
Ja to miałam nawet wrażenie, że kolor tego kraju jest pomarańczowy. Gdybym była malarzem-artystą to właśnie z taką poświatą malowałabym jego ulice.
Super fajna relacja, mam tylko jedną uwagę: najdalej wysunięty na zachód przylądek Europy to CABO de Roca (nie „Coba”) Pozdrawiam serdecznie
Wielkie dzięki! Już poprawione! 🙂
Fajne macie te wyjazdy, ale pogoda to była nie na zwiedzanie 🙂 ja byłam w Portugalii w lipcu to pięknie było, słońce słońce i słońce 🙂
Portugalia dla mnie jest totalnie fenomenalna i chyba nigdy nie odmówię jeśli ktoś zaproponowałby mi wyjazd tam 🙂 Pogoda faktycznie odstraszająca, ale i tak przeżycia najważniejsze!