Paryż zwany jest „miastem marzeń”. Dla nas taki był, gdyż od dawna marzyliśmy, aby go odwiedzić. Inspirujące paryskie budowle i leniwie wijąca się między nimi Sekwana nadały mu również miano „miasta artystów”. Aby się o tym przekonać, warto odwiedzić obfitujące w amatorów malarstwa wzgórze Montmartre. Zaraz pod nim biegnie tzw. „czerwona ulica”, która tłumaczyłaby przydomek „miasto miłości”. Jednak tutaj chodzi raczej o romantyczny charakter miasta. O to trzeba by jednak zapytać bardziej wrażliwą niż ja Iwonkę, moją współtowarzyszkę podróży. Przydomek „miasto światła” łatwo zrozumieć podziwiając migoczącą tysiącami lampek Wieżę Eiffla, a „miasto mody”, oglądając wystawy butików na Champs-Élysées. Dla mnie, Paryż będzie od teraz miastem deszczu. Brzydka pogoda towarzyszyła nam prawie cały czas. Mimo to podróż zaliczam do bardzo udanych, bo przecież ważniejsza niż pogoda, jest pogoda ducha.
Autostop z Krakowa do Paryża okazuje się łatwy, szybki i przyjemny. Co prawda pierwszego stopa łapiemy dopiero po półtorej godziny, ale potem przekazywani przez CB radio z ciężarówki do ciężarówki, poruszamy się praktycznie bez przerwy. Trzydzieści godzin po wyjeździe jesteśmy u celu. Udajemy się do domu mojego kuzyna, na przedmieściach, gdzie spędzimy kilka najbliższych nocy.
Następnego dnia, po iście francuskim śniadaniu – bagietce z serem pleśniowym, wsiadamy do metra, które przez cały wyjazd będzie pozbawiać nas dwóch cennych rzeczy: czasu, bo do centrum jedzie się około czterdzieści minut, oraz pieniędzy, bo bilet kosztuje ponad pięć złotych.
W metrze przyglądamy się współpasażerom i dochodzimy do wniosku, że rodowitych Paryżan jest tu jak na lekarstwo. W kulturowej mieszance murzynów, arabów i Azjatów, biały człowiek może czuć się wyalienowany.
Wysiadamy na Polach Elizejskich, gdzie Paryż wita nas dość chłodno. Deszcz wisi w powietrzu, a gęsta warstwa chmur skrywa smukły kształt wieży Eiffle’a, odsłaniając turystom tylko jej potężne stopy. W związku z pogodą, cały dzień postanawiamy spędzić w Luwrze. „Jutro się rozpogodzi” – wierzymy.
Pod słynną, szklaną piramidą witają nas ogromne kolejki, które zresztą będą nam towarzyszyć przez wszystkie dni zwiedzania Paryża. Błądząc po labiryntach największego muzeum Europy, dochodzimy do wniosku, że obejście całego budynku jest niemożliwe. Przebiegamy jedynie po salach z najbardziej znanymi dziełami. W jednej z nich zastajemy tłum większy niż w innych. Powód wisi na ścianie. To wart sto milionów dolarów portret Mony Lisy, dumnie pozującej do zdjęć nienasyconym turystom. Niewzruszona oślepiającymi błyskami fleszy wciąż wysyła zwiedzającym tajemnicze spojrzenie.
Aby zrównoważyć całodzienne oglądanie antyków udajemy się do Pompidou – muzeum sztuki współczesnej. Zbudowane wyłącznie z rur i szkła samo w sobie jest eksponatem.
Wewnątrz oglądamy niezrozumiałe dla nas obrazy, instalacje i konstrukcje, utwierdzając się w przekonaniu, że współczesna sztuka jest dla nas zbyt współczesna.
W Notre Dame uczestniczymy we Mszy Świętej, a następnie zwiedzamy potężne przestrzenie średniowiecznej świątyni. Jej ogrom i potęga oraz wielkie, a zarazem misternie wykonane witraże wprawiają w zachwyt. Tłumy turystów zadzierają głowy wypatrując pod sklepieniem legendarnego dzwonnika.
Na jakiś czas poprawia się pogoda i fasada katedry błyszczy swym blaskiem w południowym słońcu. Potem znów zaczyna padać, a my powtarzamy „Jutro się rozpogodzi”.
W końcu udajemy się pod największą, dosłownie i w przenośni, atrakcję miasta. Symbol Paryża, symbol Francji, symbol inżynieryjnej potęgi końca XIX wieku. Niczym biblijna Wieża Babel pnie się ku niebu, iglicą zahaczając chmury. Dziesięć tysięcy ton żelaza, w swej smukłej, ażurowej formie, zdaje się być lekkie i delikatne. Inspiracja dla artystów i wdzięczna modelka dla spragnionych zdjęć turystów.
Stojąc u potężnych stóp „Żelaznej Damy” ciężko uwierzyć, że wybudowano ją bez użycia kalkulatora. Ciężko uwierzyć, że stoi tak, targana przez wiatr i pioruny, od ponad stu lat. Ciężko też uwierzyć, że ogromny tłum ludzi pod nią, to w rzeczywistości kolejka do kas.
Czekamy prawie godzinę, a następnie wchodzimy schodami na drugi poziom. Tam znów stoimy w kolejce, w którą od czasu do czasu wcina się jakiś turysta. Niestety wyłącznie z Polski.
– „Bo tam jest mój kolega i on mi zajął” – słyszymy.
Z kołysanego wiatrem czubka konstrukcji podziwiamy panoramę miasta.
Wieża Eiffla zajmuje nam lwią część dnia. Po południu idziemy jeszcze zobaczyć Statuę Wolności, która jest mniejszą siostrą i pierwowzorem tej w Nowym Jorku.
Kiedy wracamy pod „Żelazną Damę”, aby w jej towarzystwie zjeść bagietkę z pasztetem, znów zaczyna padać. „Jutro się rozpogodzi” – wierzymy.
Jako, że metro jest dość drogie, po centrum poruszamy się wyłącznie à pied. Chodzimy wiele kilometrów między atrakcjami, których Paryż ma na pęczki, zwiedzając po drodze także mniej turystyczne dzielnice miasta. Docieramy do cmentarza Père Lachaise, gdzie leży między innymi Jim Morrison i Fryderyk Chopin. Tam spotykamy Tomasza Lisa z rodziną i wraz z nimi szukamy grobu naszego wielkiego kompozytora.
Jedyny słoneczny dzień spędzamy w Wersalu. Mimo, że pałac jest zamknięty z powodu Święta Pracy, piękne ogrody dają nam zajęcie na długie godziny. W końcu można położyć się na suchej trawie i zwiedzać tak jak lubię najbardziej – leżąc na trawie i napawając się piękną chwilą.
Ostatniego dnia deszcz wraca i Paryż żegna nas tak samo chłodno jak nas powitał. Włóczymy się po mieście, mając wrażenie, że wszędzie już byliśmy i nic już nas tu nie zaskoczy.
Drogę powrotną rozpoczynamy w małej miejscowości na przedmieściach Paryża. Dostajemy się tam koleją podmiejską, a następnie idziemy w stronę stacji benzynowej przy autostradzie. Na mapie wydrukowanej z Google Maps trasa wygląda jak polna droga, ale my zastajemy tam wielkie pole rzepaku, odgradzające nas od celu.
Zdejmujemy buty, podwijamy nogawki i po kilkunastu minutach ciężkiej przeprawy, cali w błocie, docieramy do stacji. Tam spotykamy polskich autostopowiczów. Czekamy, aż coś złapią i kiedy zwalnia się miejsce, samy wyciągamy kciuki.
Wieczorem, gdzieś na francuskiej autostradzie, zatrzymujemy dwie młode dziewczyny.
– Chcecie jechać do Luksemburga? – pytają.
– Jasne!
Są dwa powody takiej zmiany trasy: po pierwsze, nigdy nie byliśmy w Luksemburgu, a po drugie, wiele razy słyszałem od TIRowców, że jeździ się tam tankować. Opłaca się to, nawet nadrabiając drogi, ponieważ ceny benzyny w tym małym państwie są wprost proporcjonalne do jego powierzchni. Spodziewamy się więc wielu polskich ciężarówek.
Faktycznie, jest ich dużo. Tyle, że żadna z nich nie jedzie do Polski. Na parkingu spędzamy wieczór w towarzystwie kierowców, a potem zimną noc na pace busa należącego do sympatycznego Białorusina, Michaiła (z lewej).
Następny dzień przynosi wiele zwrotów akcji. Entuzjazm i radość przeplatają się z przygnębieniem i bezradnością. W końcu lądujemy na malutkim parkingu, przy autostradzie nie prowadzącej nawet w stronę Polski. Przez dwa dni nie wydostaliśmy się z Francji, co wpędza nas w ponury nastrój.
– „Przynajmniej nie pada” – staram się myśleć pozytywnie, ale płomyk mojego optymizmu zostaje brutalnie zgaszony kroplami deszczu, które po piętnastu minutach spadają na nas z nieba. Z opresji ratuje nas Paweł, TIRowiec, który deklaruje, że rano zabierze nas do Polski.
Po nocy w pobliskiej ambonce myśliwskiej wyjeżdżamy z Pawłem z Francji, a późnym wieczorem jesteśmy już w na krakowskiej ziemi.
Chodzę po pokoju i cieszę się z tak prostych rzeczy jak lodówka czy bieżąca woda w kranie. Ciężko mi uwierzyć, że jeszcze rano byłem we Francji. Autostop potrafi być naprawdę szybką formą transportu. Kładę się spać i w myślach podsumowuję podróż. „Było pięknie!” – myślę i z uśmiechem na twarzy zasypiam we własnym łóżku.
Tabela z portfela, czyli podsumowanie kosztów na osobę | ||
Noclegi | 0 zł | • W Paryżu śpimy u rodziny, a po drodze w kabinie TIRa, na pace busa i w ambonce myśliwskiej. |
Transport | 90 zł | • Do Paryża i z powrotem – autostop. • W mieście metro, które jest dość drogie. Jeden bilet kosztuje 1,70€, ale w pakiecie dziesięciu sztuk już tylko 1,20€. • Wyjazd kolejką podmiejską do Wersalu i na wylot, do dzielnicy Bussy Saint Georges – po 6€. |
Jedzenie i picie | 110 zł | • Jedzenie jest dosyć drogie. Bagietka to koszt ok. 1€. Do tego jemy pasztety z Polski. Czasem tanie ciastka czy czekoladę (2€), oraz francuskie wino (2€). Poza tym jedliśmy trochę rzeczy z lodówki mojego kuzyna, u którego mieszkaliśmy, a w drodze byliśmy czasem częstowani przez kierowców jedzeniem i piwem. • Woda wyłącznie z kranu, bo we Francji ponoć można ją pić. Nic nam nie jest, więc chyba to prawda. |
Bilety wstępu | 85 zł | • W stolicy Francji większość atrakcji jest dostępna za darmo dla osób do 25 roku życia. Płaciliśmy jedynie za Wieżę Eiffla (9€) i seans w kinie sferycznym (11€). |
Inne | 0 zł | • Toalety są raczej darmowe • Pocztówki – od 0,2 do 2€ • Wysyłka pocztówek do Polski – 0,77€ |
SUMA | 295 zł | |
Dziennie (10 dni) | 30 zł |
Ale Ty fajnie piszesz!
Każda relacja jest świetna 🙂
Jestem z Ciebie taka dumna…
deszcz też ma swoje plusy, gdyby nie on przypuszczam, że wieża Eiffla nie odbiła by się na płytkach a dzięki temu zdjęcie wygląda świetnie;)Mi osobiście w Paryżu najbardziej podobała się Sekwana i te wszystkie mosty;)Aczkolwiek spędziłam tam tylko parę godzin, także za wiele nie mogłam zobaczyć.
Pozdrawiam
co do jedzenia to w Paryżu bardzo tanio można jeść w stołówkach studenckich, zazwyczaj nie trzeba pokazywac żadnej legitymacji, a jak już to wystarczy ISIC pozdrawiam jacek
do tego w Paryżu bardzo dobrze idzie dumpster diving :>
Nie wiem, nie próbowałem ;D
pamiętasz może, jak nazywała się miejscowość, z której startowaliście z Paryża w stronę Polski? Wybiram się do stolicy na 14/07 i przydadzą się rady co do drogi powrotnej 😉
Podłączam się do pytania Eweliny 🙂
Wybieram się z koleżanką na początku sierpnia i o ile z Poznania się jakoś wydostaniemy, to nie mam pojęcia gdzie można łapać powrotnego stopa.
Dzięki za jakiekolwiek info!
Magdalena
Ewelina, przepraszam, ale nie miałem dostępu do internetu przez ostatni tydzień. Teraz już za późno, ale napiszę: była to miejscowość Bussy Saint-Georges. Dojeżdża tam pociąg podmiejski. Potem jakieś 4 km na piechotę i dochodzisz do stacji benzynowej przy autostradzie 🙂 Trasę do stacji sprawdź na google maps 😉
Hej Kuba, nie szkodzi za spóźnienie, ostatecznie pojechałam wtedy do Amsterdamu, ale we Francji jestem na tyle często, że na pewno kiedyś z tego spotu skorzystam, merci!
Ale wspaniała relacja! JA w PAryżu byłam kilka lat temu, niestety trafiłam w środek sezonu turystycznego i zwiedziłam sporo, ale z ogromnym tłumem. Planujeę niedługo wybrać się jeszcze raz, tym razem być może na stopa (o ile w końcu się odważę). Dzięki wielkie za wspaniałą relację i życzę więcej takich świetnych przygód
Dziękuję bardzo 🙂 i powodzenia!
Z tego co pamiętam z Paryża (jakieś 4 lata temu) są na metro bilety tygodniowe aglomeracyjne. W cenie tego biletu jest nawet bodajże przejazd tymi podmiejskimi pociągami (spaliśmy z 20 km od Paryża), to fajne rozwiązanie jak ktoś nie chce biegać na nogach, a wychodzi taniej niż jednorazówki jak się dużo korzysta 🙂
A co do darmowych wejściówek, jako 16 latek musiałem płacić za wejście do Luwru, ogrody przy Wersalu też kosztowały coś koło 3 euro (pamiętam, że razem z siostrą wybraliśmy 2 cheesburgery na głowę w pobliskim fast foodzie i wylegiwanie się w parku zaraz obok ogrodów pałacowych :)). Wiecie może czy to z racji bycia studentem za free te wejścia? Mam plan pojawić się w Paryżu jeszcze w tym roku 🙂
Dobra relacja, pozdrawiam 🙂
Z tego co mi wiadomo, to takich biletów już nie ma. Albo za słabo przeszukałem internet 😉
Jednorazowy bilet kosztuje w Paryżu 1,70 euro, ale w pakiecie dziesięciu sztuk, już tylko 1,20 i to wydawała się wtedy dla nas najlepsza opcja.
Luwr, inne muzea, łuk triumfalny, Notre Dame i wiele, wiele innych atrakcji jest dostępna dla osób do 26 roku życia za darmo. Niezależnie czy się studiuje czy nie.
Teraz można iść i do Luwru i na cheesburgera 😉
Udanej wyprawy! 😉
Hej, super relacja 🙂 Mam takie pytanko – skąd masz tę informację, że do 26 roku życia za darmo? Bo już widziałam w paru miejscach info, że do 25 i jednak mam nadzieję, że to ty masz rację 🙂
Kurcze, teraz to już nie jestem pewien. Wydawało mi się, że 26, ale mogłem coś pokręcić. Próbowałem na swoich zdjęciach znaleźć jakąś tablicę z cenami biletów, ale nie udało się. Niestety, nie wiem…
Witam! Mam pytanie ile zapłaciłeś za jeden bilet na RER aby wywiózł Was za miasto?
• Wyjazd kolejką podmiejską na wylot, do dzielnicy Bussy Saint Georges – 6€.
To sa te same bilety jak na metro tylko ze na ta wieksza strefe ?
Tak, z tego co pamiętam tak. Kupowało się normalnie w jakimś automacie.
świetna relacja, naprawdę podziwiam. Mam tylko jedno pytanie, łapiąc stopa na stacjach benzynowych podchodziłeś do kierowców z pytaniem o podwózkę czy stałeś z karteczką przy wyjeździe z niej?
Różnie. Zależy jaki jest ruch i jaki mam humor 😉 Ale jestem pewien, że podchodzenie do kierowców, mimo, że bardziej krępujące, to jednak jest to najskuteczniejsza metoda łapania stopa.
Dzięki za odpowiedź. Musze przyznać, że nakręciłeś mnie na jakąś większą wyprawę w przyszłym tygodniu. Mógłbyś mi jeszcze tylko powiedzieć kiedy podchodziłeś do tych kierowców na stacji? przy tankowaniu czy jak wchodzili/wychodzili z budynku? Obsługa stacji się czepia? A może pytasz się pracowników o pozwolenie?
Do tej pory stopowałem „po Bożemu” z wyciągniętą łapą na wylotówkach na rodzimych drogach krajowych i ciężko jest mi to sobie wyobrazić 🙂
Do jednych podczas tankowania, do innych przy wchodzeniu/wychodzeniu z budynku… zależnie od sytuacji. Obsługi nigdy nie pytałem o pozwolenie, nigdy też się nie czepiała, wręcz przeciwnie – kiedy długo staliśmy sami zaczęli pytać klientów, czy by nas nie zabrali 😉
Generalnie, ludzie są życzliwi, trzeba o tym pamiętać, a nie z góry zakładać, że jesteśmy nieproszonymi gośćmi i nikt nas nie lubi 😉
Cześć,ja również mam plan wybrać się stopem do Paryża za parę tygodni.Mam pytanie-ile dni spędziłeś w samym mieście?Czy 2-3 dni starczą żeby zwiedzić miasto ale też nie musieć się śpieszyć?I jeszcze inne pytanko o nocleg,napisałeś że spałeś u rodziny ale czy znasz kogoś kto oferuje noclegi?Kogoś w miarę sprawdzonego?(przez CS właśnie szukam jednak wolę nawet zapłacić za spanie dla pewności:)
Hej 🙂
Paryż to takie miasto, gdzie na każdym kroku jest coś wartego uwagi. Nie przepadam za miastami, ale jednak Paryż zajął mi kilka dni. Luwr (dobre kilka godzin, żeby w ogóle przebiec całe muzeum), inne muzea, Wieża Eiffela (długie kolejki – trochę czasu schodzi), Notre-Dame, Sacre Coeur, Wersal i trochę mniejszych atrakcji… Według mnie 3-4 dni spokojnie można w nim spędzić.
Co do noclegu to nie mam pojęcia. Proponuję poszukać na CS, choć pewnie tam jest ciężko, bo to jednak Paryż. Możesz poszukać na Grouponie i w ogóle przeszukać internety- pewnie ktoś ma sprawdzone hostele, parki czy coś gdzie można przekimać 😉
Hej. Bardzo fajny blog bo prócz ciekawych wycieczek umiesz się posługiwać językiem polskim i miło się to wszystko czyta;) Zamiast słodzenia mam jednak pytanie: wyruszając z Krakowa to jechaliście na balice i tam jakoś na autostrade czy krajówką? Ja jadę za 2 tygodnie do Paryża, potem na Prowansję i powrót przez Włochy pewnie;)
Pozdrawiam serdecznie Kaśka
Dzięki za miłe słowa! 🙂
https://maps.google.pl/maps?saddr=50.106402,19.849669&hl=pl&sll=50.106479,19.849677&sspn=0.001161,0.00327&t=h&mra=mift&mrsp=0&sz=19&z=19
Tutaj masz zaznaczone miejsce, gdzie zawsze łapię. Można tam dojechać aglomeracyjnymi z pętli Bronowice Małe, oraz darmowym autobudem do CH Futura.
Choć dwa razy z Balic też łapałem (za dużym rondem przy lotnisku) i też nie narzekam.
Poza tym, polecam stronę: http://hitchwiki.org/maps/ gdzie masz zaznaczone miejsca do łapania stopa na całym świecie 😉
Powodzenia!
Miałeś jakieś nieprzyjemne sytuacje z trudnościami w porozumiewaniu się z Francuzami?? Podobno Francuzi nie tolerują języka angielskiego. Jak to jest?? JEst to jedna z rzeczy których nie doświadczyłem i jestem ciekaw jak to wygląda.
Nigdy nie doświadczyłem czegoś takiego
Dla mnie Paryż trochę mnie zawiódł, myślałam że będzie lepiej. Ale jeśli chcesz „łyknąć” prawdziwej Francji iście z powieści Dumas’a to polecam Burgundię, Szampanię i wioski. Tam człowiek czuje się jakby czas się zatrzymał 300 lat temu. A wolne tempo życia zwalnia nas także.